Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

niedziela, 3 grudnia 2017

Sny w trakcie terapii

sen z 13 listopada 2017 nad ranem
O drugiej w nocy obudziłam się, bolała mnie głowa. Zjadłam kanapkę z dżemem, czego z reguły nigdy w nocy nie robię, ale czułam, że tak muszę. Teraz myślę że miałam wysokie ciśnienie i w ten sposób je obniżyłam. Poszłam spać i chciałam by mi się coś przyśniło.
Jestem z grupą dzieciaków, takich 8-12 lat. W tym śnie czuję się młodsza, albo tak wyglądam. Jest ze mną chłopiec taki 8-11 lat, który coś narozrabiał i za karę miał szlaban, nie miał iść na koncert. Ale ja go zabrałam razem z innymi dziećmi. Starałam się ulokować siebie i dzieci jak najdalej od wejścia, by nas nie znaleźli ci co nałożyli na tego chłopca karę. On miał takie ciemne, czarne włosy, troszkę sterczące jak Marcin. To był mały Marcinek. Sala przypominała tę z terapii, tylko była większa, a krzesła tak właśnie stały na około. I na środek weszła młoda dziewczyna z gitarą. Ja wcześniej uderzyłam się mocno w nogę, w goleń i noga była spuchnięta i bałam się czy jej nie złamałam. Ta dziewczyna stanęła na środku i powiedziała otwarcie, że jak miała czternaście lat to została zgwałcona i złamano jej nogę. Ten chłopiec co był ze mną zaczął ją wołać i mówić, że mnie spotkało to samo i ona podeszła. Ja wiedziałam, że to znak równości, że ta czternastaka to inaczej piątka i że w moim przypadku chodzi o piątą klasę. W realu, kiedy Piotr opowiadał o spotkaniu z umierającym na podwórzu człowiekiem, a spytałam ile miał wtedy lat, on odpowiedział, że był w piątej klasie i wtedy sobie przypomniałam, że na samym początku o tym mówił, że był w piątej klasie kiedy to się mu przydarzyło. W śnie ten motyw został wykorzystany. W piątej klasie miałam 11 lat. Gosia oglądając moje zdjęcia z tego okresu orzekła, że mam energię dziecka z Oświęcimia. Ja niewiele pamiętam z tego okresu, mam taką dziurę w pamięci. Wiem, że w piątej klasie gwałtownie zaczęłam rosnąć i miałam prawie wzrost dorosłej kobiety, byłam jednak bardzo chuda, często mdlałam i zaczęłam nosić okulary. W tym śnie tylko patrzyłam na spuchniętą nogę i jakoś wzrokiem wewnętrznym nie widziałam złamania,  bardzo się martwiłam by go nie było. Kiedy się obudziłam, byłam roztrzęsiona, wiedziałam że to prawda, że to miało miejsce, ze to piata klasa, bardzo płakałam i obudziłam męża by zapisał sen, bo nie byłam wstanie sama tego zrobić.
Sen potem opowiadam na terapii. Jakoś nie kojarzę go z terapią, ale terapeutka od razu mówi, ze widać to ja prowadzę grupę na koncert i że niektórzy wolą słuchać muzyki , bawić się zamiast pracować. Dociera do mnie potem co naprawdę się stało, ze to leczenie duchowe, ze dlatego tej o wilczych oczach nie ma. Musiała się oddalić, by mogła pojawić się w moim śnie i mnie uleczyć. Jest tą dziewczyną. Zatem stąd te złe oczy, świdrujące, ten sarkazm, zimno, dlatego mnie wpuściła, dlatego poznałam ten zimny wychów cieląt, to wychowanie psów haski, że jedyną nagroda jest brak kary. 
Za parę dni sen, jakieś przyjęcie?, są jacyś ludzie, na podłodze widzę takiego chłopca około 9 miesięcy, ma takie króciutkie włoski na głowie i drugi szkrab, taki sam, próbuje na niego się wgramolić, ale nie bardzo daje rade, ja wiem, ze dzieci są za małe by się razem bawić.  Gdy się zbliżam, ten pierwszy maluch mówi do mnie: no weź się w końcu za moje wychowanie. Jestem tym tak zdumiona, że się budzę.
Potem kolejny sen (1-2 grudnia 2017)
Mam w ręku kartki, takie jak kupowałam na pocztówki. Mają różną fakturę. Ja to widzę dokładnie, bo światło słoneczne tak pada, że te kartki nie mają dla mnie tajemnic, prześwitują. Ja widzę każde zagięcie, wypukłość, odbity ślad dna filiżanki, wszystko. Inni mają tez kartki, ale nic nie są wstanie dostrzec. U nich światło słoneczne tak nie pada. Zastanawiam się co zrobi, może lepiej nic nie mówić, bo i tak mi nie uwierzą w to co widzę.  Potem przez moment widzę twarz Nicole Kidman. Jest zła i o coś mnie oskarża, o czary? Jestem tym bardzo zaskoczona, bo tego się po tej osobie nie spodziewałam. 
Potem w realu trafiam  w telewizji na film z tą aktorką, jest w nim czarownicą i jest na jednego mężczyznę bardzo zła.

niedziela, 5 listopada 2017

Ryby

Monachopsis – subtelne, ale uporczywe poczucie, że ustawicznie jesteśmy nie na swoim miejscu. Że ciągle jesteśmy w obcym sobie środowisku, jak ryby wyjęte z wody, jak foki na plaży. Niezdarni, nieporadni, nie umiemy się skupić, odnaleźć, ogarnąć. Tłoczymy się wśród innych niedostosowanych i nawet nie potrafimy się rozeznać, że tutaj blisko, ledwie za rogiem, szumi świat któremu byliśmy przeznaczeni, świat w którym bylibyśmy jak ryby w wodzie, naturalnie, lekko i bezwysiłkowo u siebie.
https://pixabay.com/pl/horoskop-astrologia-zodiak-ryb-639125/

piątek, 3 listopada 2017

Kontener

Sen sprzed kilku dni:
Chodziłam nago po budynku, to był chyba jakiś akademik, mgliście pamiętam, że z kimś mieszkałam w pokoju. Ciało miałam bez skazy takiej dwudziestolatki i w śnie to było dla mnie naturalne, jakby moje ciało nigdy się nie zestarzało. Od czasu do czasu przysłaniałam je ręcznikiem, bo tylko ja byłam nago, inni byli ubrani. Choć nikt do mnie nic nie mówił, nie zaczepiał, a ja dobrze się czułam we własnej skórze, to jednak oczekiwałam, że ktoś może się źle zachować w stosunku do mnie... i jednak było to od czasu do czasu krępujące, że wszyscy są ubrani ja nie. Wtedy owijałam się ręcznikiem. Potem usłyszałam, że ktoś będzie szykował wesele na takiej działce. Oknem ujrzałam przygotowania, w ogrodzie stawiany był duży kontener dla tych gości weselnych. Za pomocą ogromnego helikoptera to robiono. Nagle dojrzałam orła, był jak te amerykańskie z jasną głową, ale ja wiedziałam, że to polski bielik.  Byłam dumna, że go widzę. Leciał w lewą stronę. Ten jego tył przypominał taką kurę i lot z początku był taki trochę jak kury, ale ja wiedziałam że to orzeł, potem zmienił kierunek leciał  w prawo, już jak orzeł prawdziwy, i siadł na ogrodzeniu i krzyczał chrapliwie na ten kontener, i na ten helikopter olbrzymi, denerwowało go to, ostrzegał innych. Ale choć był  dużym ptakiem, to niewiele, a raczej nic nie mógł zdziałać wobec tej bezdusznej ogromnej maszyny na niebie, tym bardziej że nikt tego ptaka nie dostrzegał, tylko ja.

niedziela, 15 października 2017

Tarot, parasole, dzieci i wiatr

Sen sprzed kilku dni. 
Pożyczyłam jakiejś młodej dziewczynie, bo o to prosiła,  karty do tarota Wildwood. Jednak zawiał wiatr, ona ich nie utrzymała w ręce  i część z kart wylądowała w rzece. Widziałam je na tafli wody, bo stałam z tą dziewczyną na moście. Nic już się nie dało zrobić. Kołatała mi myśl, że mam jeszcze jedne takie karty. 
obrazek stąd https://tuitarotblog.wordpress.com/2016/06/26/deck-interview-wildwood-tarot/
Potem widziałam takie trzy duże parasole, wręcz takiej wielkości jak te z kawiarenek. Były na polu, leżały jeden przy drugim rozłożone, tak jak się daje parasolkę po deszczu. Znowu wiatr je zaczął porywać, byłam z nim bez szans. Nie byłam wstanie ich dogonić. Wracając znalazłam niemowlę, było porzucone na śmierć, leżało przy kałuży w brudnych śpioszkach, przemoczone. To był chłopczyk z taką zniekształconą twarzą, nie był urodziwy. Ale ja szybko podniosłam dziecko i pobiegłam do domu by nim się zająć. Po drodze zastanawiam się jak ktoś to mógł zrobić. Myślałam też o znalezieniu dla niego domu. Gdy zaczęłam zdejmować z dziecka śpiochy, okazało się być śliczną małą dziewczynką,  taką jak z obrazów Muszyńskiej. Postanowiłam zostawić tą dziewczynkę dla siebie. Byłam uradowana i szczęśliwa.

wtorek, 26 września 2017

Wściekłość, frustracja i alergia

Zajrzałam na pewną stronę, http://fragmentyzdrogi.pl/?p=21242 a tam przeczytałam to:

Niedziela…

Dzisiejsza Informacja z Włoch o polskim małżeństwie które wyszło w sobotę na spacer brzegiem morza…, wprawia mnie w podły nastrój i wściekłość…
Wcześniej Gdańsk, Łódź…
Nie mam chrześcijańskiego usposobienia dla sprawców zbiorowego gwałtu, dla tego czegoś,czego nie można podciągnąć do nazywania ludźmi. Moja Chrześcijańska wrażliwość, współczucie, miłosierdzie, nadstawienie drugiego policzka… odnośnie sprawców, kończą się w każdej chwili kolejnego wybuchu, przejechania spacerowiczów. gwałtu…
Dobija mnie dodatkowo telewizyjny obraz stawiania zniczy i kwiatów w miejscach mordów ( nie zamachów ) przez…mężczyzn. Stawianie zniczy i kwiatków pozostawmy kobietom i dzieciom. Od siebie i innych mężczyzn po mimo życia w duchu i w kulturze chrześcijańskiej.oczekuję czegoś innego…

Poczułam, że weszłam w koszmar świata zatem coś od siebie musiałam napisać temu komuś, a potem doszłam do wniosku, że nie. Że tutaj sobie to zostawiam.
Oh, my god! Widać patriarchat wyłazi jak słoma z butów. Proponuję zatem dalej tę "szlachetną" myśl rozwinąć i nie tylko kwiaty i znicze pozostawić kobieta i dzieciom, ale także im pozostawić śpiewanie nostalgicznych piosenek i fotografowanie kwiatuszków, sarenek i motylków;)) zaś od "prawdziwych" mężczyzn oczekujmy czegoś innego. Czego? A to już zostawiam w gestii autora postu, bo nie sprecyzował tego. 
PS. Należy bardzo staranie przyjrzeć  się temu czym nas w dzieciństwie "nakarmiono", bo można siać niechcący "chwasty" dalej. 
Prawdziwi mężczyźni palą znicze i składają kwiaty tak jak prawdziwe kobiety i dzieci. Oczywiście, że można i należy działać też inaczej, ale jeśli ktoś twierdzi że mężczyznom kwiaty i znicze nie uchodzą, a kobietom inne działania, to niech zrobi remanent we własnej głowie zanim takie "prawdy" zacznie siać. To co się przydarzyło tej parze mnie także wprawiło w przygnębienie, złość. Buntuję się, ale ten fragment wypowiedzi o roli mężczyzn i kobiet także wywołał moją frustrację. Widać mam alergię na patriarchat i męski szowinizm, nawet jeśli wynika on z troski o kobiety;)))
PS.2 Polecam film oparty na faktach "Niewygodna prawda", aby zobaczyć że tak jak mężczyźni, tak i kobiety potrafią zadziałać odpowiednio na niesprawiedliwość.
https://www.youtube.com/watch?v=hS4-hnuPnBA

niedziela, 27 sierpnia 2017

Buka i dwie Punie

Mówią, że nie zmienisz na lepsze świata biorąc jednego psa ze schroniska. Ale na pewno można tym zmienić na lepsze świat tego jednego psa. 
Jej imię brzmiało Punia, ale podobno w schronisku psy mają numery, zatem nic specjalnego się nie stało, gdy zmieniłam jej imię na Buka. Nowe imię, nowe życie. 
Buka to takle smutne kosmate stworzenie z Muminków. Samotne i niechciane. Pragnące się ogrzać i mieć przyjaciół. Nasz Buka już ma: ciepło, poczucie bezpieczeństwa. I bardzo dobre żarcie:)
PS.Zadzwoniłam niedawno do wolontariuszki ze schroniska skąd adoptowaliśmy piesę. Zapisałam numer tej osoby pod nazwą Punia. I tak mi się wyświetlała w komórce. Okazało się, że ja jej też się wyświetlałam jako Punia. Bo też sobie tak mnie zapisała w telefonie. 

niedziela, 2 lipca 2017

Strata

Fragment snu sprzed kilku dni:
Obserwuje parę młodych ludzi. Ona wcześniej go zostawiła, ale teraz wróciła. Jest niepoważna, niedojrzała i  nie kocha go. On zakochany w niej, ale teraz już ostrożniejszy. Już nie ma w nim takiej ufności jak przedtem. Jednak pozwala jej by z nim była. Gdzieś razem wyjeżdżają. On już wychodzi ona zaraz za nim, ale jeszcze uchyliła okno. Jest bezmyślna. Wiem, że będzie jakiś gwałtowny deszcz, ulewa i zaleje to mieszkanie  właśnie przez to uchylone okno. Ona tego nie zrobiła specjalnie, ale brak jej wyobraźni, nie umie przewidywać. On jest przekonany, że dobrze to mieszkanie zabezpieczył, nie widzi tego co zrobiła ona. TERAZ JA WIEM, ŻE ONI JUŻ RAZEM NIE WRÓCĄ. TEN ZWIĄZEK SIĘ ROZWALI. A TO MIESZKANIE JEST JEGO. CZEKA GO STRATA.

czwartek, 22 czerwca 2017

Sukienka

Sen sprzed kilku dni. 
Szybko ubrałam jakaś swoją sukienkę. Mąż zwrócił mi uwagę, że ona jest brzydka , ale ja z kolei w ogóle na to nie zwracałam uwagi. Było jakieś sprzątanie i spieszyłam się, byłam mocno zajęta. Potem jakaś znajoma, Ula?, dość dosadnie określiła to moje odzienie i wtedy spojrzałam w lustro. No to faktycznie wyglądało okropnie, jakiś worek z jednym grubym ramiączkiem, zgrzebne to i źle się układające, krzywe. Pomyślałam, że zaraz to zdejmę, tylko skończę i jeszcze wiedziałam, że mam ładniejsze ubrania, ale nie było w nich czegoś naprawdę eleganckiego. Tylko ja nie czułam potrzeby wystrojenia się, a jedynie ładnego wyglądu.

niedziela, 4 czerwca 2017

Urbancard

To sen sprzed kilku dni. Śniłam, że jadę środkiem komunikacji miejskiej, nie pamiętam czy był to tramwaj czy autobus. Jestem  z dwoma kobietami, to jest niewyraźne, ale chyba to była moja przyjaciółka i córka. Jest kontrola biletów i ja szukam tego biletu a jednocześnie wiem, że go nie mam, nie skasowałam, ale jestem taka zmęczona, powolna, zrezygnowana i trochę zła że mam zapłacić karę,  a ten kanar stoi nade mną. Zależy mi już tylko na tym, aby te kobiety uniknęły kontroli. Zatem podaje jakieś stare bilety, a potem nagle przypominam sobie z cała ostrością, że przecież mam urbancard i że karta jest ważna na wszystkie linie. I tak sobie myślę, że jestem na drodze tego kontrolera, po coś mu się pojawiłam w życiu, więc mówię do niego, że wystarczyło spytać, czy mam bilet miesięczny, a nie zakładać, że jadę na gapę.


środa, 31 maja 2017

Zostaję

 Mój piątkowy wyjazd do stolicy stanął pod znakiem zapytania. Aż znak zniknął. Wczoraj lekarka stwierdziła u mnie zapalenie oskrzeli. Odwołałam zajęcia. Jak zaczynałam je w kwietniu, to w przeddzień miałam wypadek. Z ręką w chuście pojechałam, choć było trudno. Ale z chorymi płucami, katarem jak guma arabska  i kaszlem jak ze studni, uziemiło mnie - muszę zostać w domu.
Nic mi się nie śniło, ale właśnie przeczytałam na Onecie wiadomość, która widzi mi się jako sen wariata. Chciałabym, aby się świat obudził. A przynajmniej pewien przedstawiciel prawa w naszym Państwie. 


niedziela, 28 maja 2017

Polegiwanie

Od poprzedniej soboty coś mnie bierze, aż w końcu wzięło na całego  Odwołałam masaż u fizjoterapeuty, bo z gorączką nie pójdę. Zatem poleguję grzecznie w łóżeczku.
Trochę oglądam TV i czynię ciekawe obserwacje dzięki kociemu behawioryście. Pan Jackson Galaxy budzi mój podziw i szczerą sympatie. To dzięki jego spostrzeżeniom i wiedzy uczę się rozumieć moją kotkę. Na szczęście nie jest kotem z piekła rodem, a raczej bardzo miłym i sympatycznym zwierzakiem. Od kiedy dzieci się wyprowadziły, stała się przylepą. Przylepia się do mnie. Lubi się przytulać, chce być głaskana. Już nie jestem dla niej tylko saszetką na dwóch nogach, ale kimś za kim tęskni i z kim chce być blisko.  Kiedy zbyt długo jestem przy kompie, Fifi kładzie się na mojej ręce z myszą no i to utrudnia pracę, bo kotka niby zasypia, a ja staram się jak najmniej ręka ruszać. Ale to już nie praca, zatem albo kończę albo próbuję się oswobodzić. A  kot z kolei nie daje za wygraną. Może gdyby to był jedynie rękaw to bym go obcięła, ale z ręka się nie pożegnam, zatem trudno, ale trzeba w końcu stanowczo rękę uwolnić.


Oczywiście Fifi ma kilka ulubionych miejsc, na przykład parapet okna. A jeśli jest tam jakiś kwiatek, to może nadać się jako poduszka. Taka poduszka już nie ucieknie.


Co do snów, to ostatnio bardzo mało śnię, ale miałam krótki sen erotyczny. To był niby stan wojenny, ale tak jakoś nie na poważnie. Ukrywałam się. Polegało to na tym, że leżałam nago w łóżku, przekryta cała, oprócz głowy, kołdrą. Leżał też ze mną jakiś mężczyzna, na którego nie zwracałam uwagi, dopóki ktoś nie zapytał, czy go nie podniecam. Leżeliśmy na łyżeczki, oboje przykryci jedną kołdrą, on za mną. I wtedy poczułam że faktycznie go podnieciłam. Odczułam, że jest to u niego dość sporych rozmiarów. I przyszła mi do głowy taka myśl: a co by się stało, gdybym odwróciła się do niego twarzą? Kiedy się obudziłam, śmiałam się z tego snu, bo trzeba przyznać że wrażenie dotyku było w nim bardzo wyraźne.

poniedziałek, 1 maja 2017

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Wygodne fotele i wózek inwalidzki

Dwa moje sny sprzed kilku nocy.
Fotele i szczupaki
Kupiliśmy samochód. W śnie nie wiem jaka to marka. Na pierwszy plan rzucają się fotele. Wyglądają jak takie do mieszkania fotele i kanapy, ale mnie to nie dziwi. Są skórzane, brązowe,  bardzo wygodne, tyle że już nie nowe i mają widoczne ślady użytkowania. Myślę o tym, że można je trochę podreperować, ale że będą nam dobrze służyć. Poprzedni właściciel samochodu zostawił dwa wiadra ryb i teraz jesteśmy nad wodą, Odnoszę wrażenie, ze jest z nami młodszy brat męża. A mąż te ryby wypuszcza do wody, bo nie bardzo może coś z nimi zrobić teraz. Ta woda to duży zamknięty zbiornik. Chyba jezioro. Widzę kamieniste dno i czystą wodę, i wypuszczane ryby. To wszystko są większe lub mniejsze szczupaki. Widzę wyraźnie każdą wypuszczana rybę. Niektóre szczupaki gładka płyną na głębinę, niektóre oszołomione jakiś czas stoją przy dnie, a dopiero potem odpływają. Są to ładne zdrowe ryby. Żadna nie wypływa, nie przewraca się na grzbiet. Zastawiam się czy to nie zaburzy równowagi w tej wodzie, ale oceniam, że nie, bo zbiornik jest duży.
Niebezpieczny wypadek
Poruszam się na pożyczonym wózku inwalidzkim. Jest nowy. Zjeżdżając na chodnik przejeżdżam trochę dalej i wpadam do bardzo głębokiego rowu. Udaje mi się złapać krawędzi, ale wózek spada, tam jest błoto, czarny szlam, jakieś przegniłe liście i BARDZO niebezpiecznie. Podchodzi zaraz młody mężczyzna. Chce mi pomóc, ale ja boję się czy mnie utrzyma i czy czasem nie spadniemy razem. Aby mnie uratować musi się mocno zaprzeć nogami. Jest też jeszcze jakiś młodszy chłopak. Wiem, że muszę ich poinstruować by bezpiecznie mnie wyciągnęli. Zastanawia się też co z tym wózkiem, jak będzie ze zwrotem.



piątek, 17 marca 2017

Krótka informacja o informacji

Piszę to dla jednej osoby, ale mogą wszak skorzystać inni.
Żyjemy w trójwymiarowym świecie. Jego składowe to: materia, energia, czas, przestrzeń i informacja. Wszystkim tym można kierować. Mistrzem jest w tym Jezus.
Homeopatia. Jej twórcą był Hahnemann. Na jej temat można wiele znaleźć. Ja na początek miałam chorego syna, a za przewodnika Thorwalda Dethlefsena i jego książkę „Przeznaczenie twoją szansą. Psychologia ezoteryczna prawiedza o doskonałości człowieka”. Tak więc uczenie się od kogoś, kto rozumie ezoterykę, kto rozumie homeopatię, dało dobre podwaliny. Ile się naczytałam niektórych współczesnych homeopatów, tłumaczących działanie homeopatii jak działanie bardzo małych dawek jakiś substancji na organizm. To bzdura. Nie o materię tu chodzi, ale o informację. 
Wyobraźmy sobie, że dostajemy dwa listy. Pierwszy to wiadomość, że wygraliśmy milion, a po otwarciu drugiego, dowiadujemy się, że ktoś nam bardzo bliski ciężko zachorował. Ktoś z boku widzi naszą reakcję. Oto śmiejemy się i podskakujemy, żeby za chwilę wpaść w rozpacz i płakać. Chce wiedzieć, co tak podziałało. Poddaje listy dokładnemu badaniu chemicznemu. Oto jest celuloza, atrament itd. Co tak podziałało różnie, skoro mamy do czynienia z tym samym? Może celuloza, może atrament? Analiza chemiczna nie jest wstanie wyodrębnić informacji, ponieważ nie jest ona materialna. Natomiast materia może służyć do zapisu informacji. Książka, płyta, kaseta. Ściana jaskini, gliniana tabliczka, zwój papirusu. Ludzkie ciało. W przypadku homeopatii nośnikiem jest rozpuszczalnik, czyli woda.
Wyobraźmy sobie człowieka z wysoką gorączką, twarz czerwona, czoło spocone, źrenice rozszerzone, mogą pojawić się nawet halucynacje. Nie jest ważne jaka to choroba, powiedzmy grypa, ważne są jej objawy. Lek, jaki możemy podać takiemu choremu to na przykład Belladonna 9CH. Belladonna to wilcza jagoda. Ma silne działanie trujące. Gdyby zdrowemu człowiekowi podać jej sok, to objawy, jakie by wystąpiły, byłyby dokładnie takie – wysoka gorączka, pocenie, rozszerzone źrenice, omamy. Oczywiście podanie soku choremu tylko by pogorszyło sprawę i żaden homeopata tego nie zrobi. Lek z belladonny otrzymuje się przez tak zwaną potencjalizację. Jak to wygląda? W uproszczeniu tak: sok z wilczej jagody łączy się z wodą w stosunku 1: 10, albo 1:100. Następnie wielokrotnie potrząsa się roztworem. Tak tworzy się tzw. pranalewka. Teraz bierze się z pranalewki jedną część i 10 czy 100 części rozpuszczalnika, i to wszystko miesza się potrząsając wiele razy. Taką czynność wykonuje się znowu i znowu i tak można w nieskończoność.   Na lekach homeopatycznych widnieje literka C lub CH. Oznacza, że potencjalizację wykonywano w stosunku 1:100. Gdy widnieje  D oznacza ona 1:10. Cyfra oznacza ile razy poddawano substancję wyjściową potencjalizacji. Oczywiście można tak jak napisałam wcześniej robić praktycznie w nieskończoność. Mój najstarszy syn stosuje lek o potencji 1000 CH. Przy potencji 12 CH trudno byłoby znaleźć molekuły substancji wyjściowej. Przy tysiącu ich nie ma, a lek działa bardzo dobrze. Na rynku najczęściej można spotkać się z lekami w postaci kuleczek cukru. Otóż wielu twierdzi, że jeżeli mamy doczynienia z czystym cukrem, to takie leki są oszustwem, albo działają na zasadzie sugestii. Oczywiście, że są zasady brania leków homeopatycznych i w niewłaściwy sposób, że tak powiem użytkując lek, można informację  wykasować. Za to trudno mówić o sugestii w przypadku niemowląt czy zwierząt. A tu bardzo ładnie widać działanie dobrze dobranych leków.
Podstawowym prawem, według którego działa homeopatia to „Similia similibus curantur”-podobne leczy się podobnym. Tę zasadę znał też Paracelsus, ale nie potrafił otrzymywać leków na drodze potencjalizacji, bo nie znał tej metody. Otrzymywał je na drodze alchemii. Zasadę podobne leczy się podobnym określił, że to, co wywołało chorobę może ją też uleczyć. 

środa, 15 marca 2017

Pierzasty klnie

Wczoraj zaczęłam zabiegi. Na fantastycznych ludzi trafiłam na tej rehabilitacji. Ale jak na nią rano się udałam,  to stojąc na przystanku tramwajowym na takiej wysepce, zobaczyłam za metalowym płotkiem kawałek gazety.
Głos mówi: Podnieś i przeczytaj. 
Ja na to: To tak głupio, ludzie patrzą a ja co? Łapką wyciągam za ogrodzenia jakieś śmieci? Jeszcze mi  ta przednia kończyna tam uwięźnie. dzięki, ale lepiej nie.
Głos: Nie uwięźnie, bierz, ludźmi się nie przejmuj, otwórz i to co zobaczysz pierwsze, odczytaj.
Poszło gładko, dłoń się bez problemu zmieściła, ludzie nawet nie spojrzeli.  Jakaś wygnieciona kartka z wyborczej, a dużymi literami to:
Jeśli w coś wierzysz, to do cholery, 
mów o tym głośno i pamiętaj,
że ponosisz niewielkie ryzyko w porównaniu z tymi, którzy ryzykują naprawdę.

niedziela, 12 marca 2017

No i dobrze

Zrobiłam coś, jak żona Uszera, tyle że dla samej siebie i nie o pieniądze chodziło. Choć można to nazwać długiem. Ale nie wdzięczności;). No i dobrze. 
Tę noc przespałam spokojnie, ale ktoś inny już tak nie miał. No i dobrze.
Żyd Uszer nie może zasnąć, przewraca się niespokojnie z boku na bok.
-Dlaczego nie śpisz?- pyta zaniepokojona żona.
-Jestem dłużny Fajwelowi z  przeciwka tysiąc złotych. Podpisałem weksel płatny w dniu jutrzejszym. A nie mam pieniędzy…
-I dlatego nie możesz spać?! Ja to zaraz załatwię.
Otwiera okno i woła donośnym głosem:
-Panie Fajwel! Panie Fajwel!
W oknie naprzeciwko ukazuje się w koszuli nocnej i szlafmycy zaspany wierzyciel.
-Co się stało?!
-Mój mąż pożyczył od pana tysiąc złotych?
-Tak jest.
-I wystawił mu pan weksel płatny jutro?
-Tak jest.
-Więc oznajmiam, że mój mąż nie ma tych pieniędzy, więc ich pan nie dostanie.
Rezolutna niewiasta zamyka okno i zwraca się do małżonka:
-To teraz możesz spokojnie zasnąć, a teraz Fajwel nie będzie spał.


piątek, 10 marca 2017

Dowód

Swish fulfillment – ukłucie szczęścia po tym jak rzucimy coś przez pokój, a to idealnie trafi w swój cel. Książka na właściwy stosik, zmięta kulka do kosza, klucze w dłoń drugiej osoby. Jednorazowa bezbłędność, wewnętrzna doskonałość tej trajektorii i trafienia, która zaspokaja nas w pełni i która nie daje krzty pokusy ani potrzeby, żeby spróbować raz jeszcze. I która jest lepszym dowodem na sens monogamicznej miłości niż jakakolwiek piosenka kiedykolwiek zaśpiewana pod gitarę.
Moledro – poczucie głębokiej więzi z pisarzem czy artystą, którego nigdy nie spotkaliśmy i nie spotkamy. Ten człowiek żył może stulecia temu i tysiące kilometrów stąd, ale mimo to umiał bezbłędnie wejść do naszej głowy i zostawić w niej szczyptę swojego doświadczenia, tak jak wędrowcy ustawiają piramidki kamieni, żeby oznaczyć szlak wiodący przez nieznane terytorium.
http://myslnikstankiewicza.pl/slownik-nieoczywistych-smutkow/

czwartek, 16 lutego 2017

Zmiana wiary

Niepotrzebnie zbyt długo znosimy określone sytuacje tylko dlatego, że wierzymy w ich samoistną metamorfozę. Czasem wystarczy tylko mała interwencja, drobniutka zmiana, nowa inicjatywa czy wyjazd, by rozwiązać stare problemy.
Sylvia zur Schmiede
A czasem pomocne okazuje się generalne trzęsienie ziemi.

środa, 15 lutego 2017

Horoskop zaprzeszły

Czekając w kolejce do lekarza, umilałam sobie czas czytając jakieś kobiece czasopismo. A w nim horoskop na 2015. To ciekawe, trzeba się wrócić do spraw sprzed dwóch lat. Co też się będzie w tym horoskopie  zgadzać? Ano wszystko.
Nowy rok uwolni cię od problemów komunikacyjnych głosił tenże horoskop dla mnie. Pracodawców darz ograniczonym zaufaniem. Leki mogą ci teraz zaszkodzić ostrzegał. W rodzinie i związku będzie się wszystko układało idealnie zapewniał. Nie czas teraz na smutek i łzy. Czekają zagraniczne wspaniałe wakacje oznajmiał.  Jeśli chodzi o zdrowie, to mogą pojawić się dolegliwości związane z głową. Dlatego wszystkie narządy związane z głową musisz kontrolować; oczy, zatoki, uszy napominał.
No tak. Złamanie trójkostkowe kości podudzia z silnym stłuczeniem faktycznie uwolniło mnie od problemów komunikacyjnych. Pokonanie odległość od kanapy do łazienki było wyczynem. Życie uratował mi antybiotyk nowej generacji, bo poszpitalne zapalenie płuc tylko tym się dało wyleczyć. W rodzinie się popieprzyło, wyszedł miejscami oportunizm i wygodnictwo, mogłabym zaprowadzić co niektórych do weta, bo się całkiem ześwinili. Pracodawcy stanęli zaś na wysokości zadania i obdarzyli całkowitym zaufaniem. Wakacje to był krajowy wyjazd na rehabilitację. Akurat głowa to było to, co było w porządku, no może czasem jakiś łzy z oczu poleciały jak się smuteczki rozrastały w olbrzymi smutek. Na ile mogłam starał się te oczy kontrolować. 
A potem...? Potem to się okazało, że potrafię więcej zdziałać leżąc ze złamana nogą i ciężkim zapaleniem płuc, niż wcześniej mając dwie zdrowe nogi i zdrowe płuca. Tiaa... ale to już historia na inny horoskop. 

środa, 1 lutego 2017

Nie ruszam się z miejsca

20800 nocy i dni. To dużo czy mało? Potraktuję ten dzień jako swoiste urodziny. Jaki też prezent-przygodę  ma dla mnie los? 
Króliś od Terry Pratchetta wiedział, że są wielkie przygody i małe przygody. I nie wiadomo, jaki osiągną rozmiar, dopóki się nie zaczną. Czasami można przeżyć wielką przygodę, nie ruszając się z miejsca.


poniedziałek, 30 stycznia 2017

czwartek, 26 stycznia 2017

O zaufaniu

Szukałam zaufania, a znalazłam zdradę.
Pierzasty: Aby pojawiła się zdrada, wpierw musi pojawić się zaufanie. A gdzie szukałaś zaufania?
Wiesz, to cała historia i nie wiem czy masz czas jej wysłuchać...
Pierzasty: Ja mam zawsze czas, jestem w niego bogaty;)


środa, 25 stycznia 2017

Sen przyjaciółki o poduszce elektrycznej

 Sen  z 23.01.2017
Śniło mi się, że zakopałam w ogrodzie poduszkę elektryczną i to było dawno, widziałam tę ziemię, gdzie była zakopana. Przyszedł kolega męża i przypomniał mi gdzie ta poduszka jest zakopana. On był w realu świadkiem na naszym ślubie. On też zakładał nowy bojler w moim domu  w dniu śmierci mojego męża. Bojler po południu, a w nocy zmarł męża.

zdjątko moje

wtorek, 24 stycznia 2017

Zawitałam w klubie

Niektóre kobiety czekają, aż coś się zmieni, a gdy  nic się nie zmienia, same się zmieniają.
Audre Lorde

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Decyzja

Ktoś bardzo mądry stwierdził, że jeśli chce się kogoś naprawdę dobrze poznać, trzeba się z nim rozwieść
Ja dochodzę ostatnio do całkiem innego wniosku: jeśli chcę kogoś przestać znać, to trzeba mi się z nim rozwieść. 


sobota, 14 stycznia 2017

Dla polujących

"Kobieta zmęczona staje się łatwym łupem."
Zhaoming Wu

O czwartej nad ranem

"Nikomu nie jest dobrze o czwartej nad ranem."
  Wisława Szymborska, "Czwarta nad ranem"

Gilber Garcin

Gdy chcesz coś mieć

Poczucie godności to nie wszystko. Ale bez tego nie ma nic.
                                                                   Gloria Steinem