Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

piątek, 17 marca 2017

Krótka informacja o informacji

Piszę to dla jednej osoby, ale mogą wszak skorzystać inni.
Żyjemy w trójwymiarowym świecie. Jego składowe to: materia, energia, czas, przestrzeń i informacja. Wszystkim tym można kierować. Mistrzem jest w tym Jezus.
Homeopatia. Jej twórcą był Hahnemann. Na jej temat można wiele znaleźć. Ja na początek miałam chorego syna, a za przewodnika Thorwalda Dethlefsena i jego książkę „Przeznaczenie twoją szansą. Psychologia ezoteryczna prawiedza o doskonałości człowieka”. Tak więc uczenie się od kogoś, kto rozumie ezoterykę, kto rozumie homeopatię, dało dobre podwaliny. Ile się naczytałam niektórych współczesnych homeopatów, tłumaczących działanie homeopatii jak działanie bardzo małych dawek jakiś substancji na organizm. To bzdura. Nie o materię tu chodzi, ale o informację. 
Wyobraźmy sobie, że dostajemy dwa listy. Pierwszy to wiadomość, że wygraliśmy milion, a po otwarciu drugiego, dowiadujemy się, że ktoś nam bardzo bliski ciężko zachorował. Ktoś z boku widzi naszą reakcję. Oto śmiejemy się i podskakujemy, żeby za chwilę wpaść w rozpacz i płakać. Chce wiedzieć, co tak podziałało. Poddaje listy dokładnemu badaniu chemicznemu. Oto jest celuloza, atrament itd. Co tak podziałało różnie, skoro mamy do czynienia z tym samym? Może celuloza, może atrament? Analiza chemiczna nie jest wstanie wyodrębnić informacji, ponieważ nie jest ona materialna. Natomiast materia może służyć do zapisu informacji. Książka, płyta, kaseta. Ściana jaskini, gliniana tabliczka, zwój papirusu. Ludzkie ciało. W przypadku homeopatii nośnikiem jest rozpuszczalnik, czyli woda.
Wyobraźmy sobie człowieka z wysoką gorączką, twarz czerwona, czoło spocone, źrenice rozszerzone, mogą pojawić się nawet halucynacje. Nie jest ważne jaka to choroba, powiedzmy grypa, ważne są jej objawy. Lek, jaki możemy podać takiemu choremu to na przykład Belladonna 9CH. Belladonna to wilcza jagoda. Ma silne działanie trujące. Gdyby zdrowemu człowiekowi podać jej sok, to objawy, jakie by wystąpiły, byłyby dokładnie takie – wysoka gorączka, pocenie, rozszerzone źrenice, omamy. Oczywiście podanie soku choremu tylko by pogorszyło sprawę i żaden homeopata tego nie zrobi. Lek z belladonny otrzymuje się przez tak zwaną potencjalizację. Jak to wygląda? W uproszczeniu tak: sok z wilczej jagody łączy się z wodą w stosunku 1: 10, albo 1:100. Następnie wielokrotnie potrząsa się roztworem. Tak tworzy się tzw. pranalewka. Teraz bierze się z pranalewki jedną część i 10 czy 100 części rozpuszczalnika, i to wszystko miesza się potrząsając wiele razy. Taką czynność wykonuje się znowu i znowu i tak można w nieskończoność.   Na lekach homeopatycznych widnieje literka C lub CH. Oznacza, że potencjalizację wykonywano w stosunku 1:100. Gdy widnieje  D oznacza ona 1:10. Cyfra oznacza ile razy poddawano substancję wyjściową potencjalizacji. Oczywiście można tak jak napisałam wcześniej robić praktycznie w nieskończoność. Mój najstarszy syn stosuje lek o potencji 1000 CH. Przy potencji 12 CH trudno byłoby znaleźć molekuły substancji wyjściowej. Przy tysiącu ich nie ma, a lek działa bardzo dobrze. Na rynku najczęściej można spotkać się z lekami w postaci kuleczek cukru. Otóż wielu twierdzi, że jeżeli mamy doczynienia z czystym cukrem, to takie leki są oszustwem, albo działają na zasadzie sugestii. Oczywiście, że są zasady brania leków homeopatycznych i w niewłaściwy sposób, że tak powiem użytkując lek, można informację  wykasować. Za to trudno mówić o sugestii w przypadku niemowląt czy zwierząt. A tu bardzo ładnie widać działanie dobrze dobranych leków.
Podstawowym prawem, według którego działa homeopatia to „Similia similibus curantur”-podobne leczy się podobnym. Tę zasadę znał też Paracelsus, ale nie potrafił otrzymywać leków na drodze potencjalizacji, bo nie znał tej metody. Otrzymywał je na drodze alchemii. Zasadę podobne leczy się podobnym określił, że to, co wywołało chorobę może ją też uleczyć. 

środa, 15 marca 2017

Pierzasty klnie

Wczoraj zaczęłam zabiegi. Na fantastycznych ludzi trafiłam na tej rehabilitacji. Ale jak na nią rano się udałam,  to stojąc na przystanku tramwajowym na takiej wysepce, zobaczyłam za metalowym płotkiem kawałek gazety.
Głos mówi: Podnieś i przeczytaj. 
Ja na to: To tak głupio, ludzie patrzą a ja co? Łapką wyciągam za ogrodzenia jakieś śmieci? Jeszcze mi  ta przednia kończyna tam uwięźnie. dzięki, ale lepiej nie.
Głos: Nie uwięźnie, bierz, ludźmi się nie przejmuj, otwórz i to co zobaczysz pierwsze, odczytaj.
Poszło gładko, dłoń się bez problemu zmieściła, ludzie nawet nie spojrzeli.  Jakaś wygnieciona kartka z wyborczej, a dużymi literami to:
Jeśli w coś wierzysz, to do cholery, 
mów o tym głośno i pamiętaj,
że ponosisz niewielkie ryzyko w porównaniu z tymi, którzy ryzykują naprawdę.

niedziela, 12 marca 2017

No i dobrze

Zrobiłam coś, jak żona Uszera, tyle że dla samej siebie i nie o pieniądze chodziło. Choć można to nazwać długiem. Ale nie wdzięczności;). No i dobrze. 
Tę noc przespałam spokojnie, ale ktoś inny już tak nie miał. No i dobrze.
Żyd Uszer nie może zasnąć, przewraca się niespokojnie z boku na bok.
-Dlaczego nie śpisz?- pyta zaniepokojona żona.
-Jestem dłużny Fajwelowi z  przeciwka tysiąc złotych. Podpisałem weksel płatny w dniu jutrzejszym. A nie mam pieniędzy…
-I dlatego nie możesz spać?! Ja to zaraz załatwię.
Otwiera okno i woła donośnym głosem:
-Panie Fajwel! Panie Fajwel!
W oknie naprzeciwko ukazuje się w koszuli nocnej i szlafmycy zaspany wierzyciel.
-Co się stało?!
-Mój mąż pożyczył od pana tysiąc złotych?
-Tak jest.
-I wystawił mu pan weksel płatny jutro?
-Tak jest.
-Więc oznajmiam, że mój mąż nie ma tych pieniędzy, więc ich pan nie dostanie.
Rezolutna niewiasta zamyka okno i zwraca się do małżonka:
-To teraz możesz spokojnie zasnąć, a teraz Fajwel nie będzie spał.


piątek, 10 marca 2017

Dowód

Swish fulfillment – ukłucie szczęścia po tym jak rzucimy coś przez pokój, a to idealnie trafi w swój cel. Książka na właściwy stosik, zmięta kulka do kosza, klucze w dłoń drugiej osoby. Jednorazowa bezbłędność, wewnętrzna doskonałość tej trajektorii i trafienia, która zaspokaja nas w pełni i która nie daje krzty pokusy ani potrzeby, żeby spróbować raz jeszcze. I która jest lepszym dowodem na sens monogamicznej miłości niż jakakolwiek piosenka kiedykolwiek zaśpiewana pod gitarę.
Moledro – poczucie głębokiej więzi z pisarzem czy artystą, którego nigdy nie spotkaliśmy i nie spotkamy. Ten człowiek żył może stulecia temu i tysiące kilometrów stąd, ale mimo to umiał bezbłędnie wejść do naszej głowy i zostawić w niej szczyptę swojego doświadczenia, tak jak wędrowcy ustawiają piramidki kamieni, żeby oznaczyć szlak wiodący przez nieznane terytorium.
http://myslnikstankiewicza.pl/slownik-nieoczywistych-smutkow/