Wczoraj zaczęłam zabiegi. Na fantastycznych ludzi trafiłam na tej rehabilitacji. Ale jak na nią rano się udałam, to stojąc na przystanku tramwajowym na takiej wysepce, zobaczyłam za metalowym płotkiem kawałek gazety.
Głos mówi: Podnieś i przeczytaj.
Ja na to: To tak głupio, ludzie patrzą a ja co? Łapką wyciągam za ogrodzenia jakieś śmieci? Jeszcze mi ta przednia kończyna tam uwięźnie. dzięki, ale lepiej nie.
Głos: Nie uwięźnie, bierz, ludźmi się nie przejmuj, otwórz i to co zobaczysz pierwsze, odczytaj.
Poszło gładko, dłoń się bez problemu zmieściła, ludzie nawet nie spojrzeli. Jakaś wygnieciona kartka z wyborczej, a dużymi literami to:
Jeśli w coś wierzysz, to do cholery,
mów o tym głośno i pamiętaj,
że ponosisz niewielkie ryzyko w porównaniu z tymi, którzy ryzykują naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz