Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 2 grudnia 2023

Wygódka i rozczarowanie

 Tiaa... można prosić o pomoc, wsparcie.

Parę dni temu zadzwoniłam do osoby, która, tak mi się wydawało, wesprze mnie słowem. 20 minut rozmowy, które można wrzucić do wygódki. Zero słuchania ze zrozumieniem, zero empatii. Osoba miała coś z rycerza - zakuty łeb. Postanowiłam wykasować jej numer z telefonu. Po całodobowym mierzeniu ciśnienia holter wykazał na ten czas ciśnienie 200/100. Pielęgniarka spytała co też ja robiłam w tym czasie. Cóż - wpierw poprosiłam o wsparcie, a potem wymiatałam ślady tej osoby ze swego życia. I przy tej drugiej czynności ciśnienie zaczęło się normować.

Najważniejsze bym miała odwagę poprosić jeszcze kiedyś o pomoc, ale jednocześnie widziała, że to nie zawsze kończy się tym, że ją otrzymam. Trzeba nauczyć się spokojnie żyć z rozczarowaniem.

środa, 16 sierpnia 2023

"Jesteśmy w świecie Pana Bandy"

 Sen sprzed lat, ale ostatnio chodził za mną, tyle że nigdzie nie mogłam znaleźć jego zapisu, aż wreszcie jest. W starych notatkach, a sam sen jak najbardziej aktualny.

Jest jakieś pole... są więźniowie na nim... chyba niektórzy mają wyroki dożywocia... jest człowiek, wysoki mężczyzna, troche mi przypomina postać Sakowicza z "Potopu", granego przez Herdegena On jest dozorcą, takie mam wrażenie... jest jeszcze ktoś. Ten dozorca bierze zakrzywioną kosę i po prostu ścina tych biednych ludzi - więźniów. Jestem tylko widzem, ktoś tak manewruje obrazem, aby widok tej masakry częściowe był mi oszczędzony... widzę gdzieś pod prześcieradłami jeszcze drgające ciała... ten człowiek pracuje metodycznie i starannie. Słyszę głos jak z telewizora: "Jesteśmy w świecie Pana Bandy, z łatwością wyda on wyrok na każdego". Budzę się...

Był taki serial "Świat według Bandych". O rodzinie, w której nie tylko nie ma miłości, ale jest wzajemne lekceważenie się, wykorzystywanie, życie kosztem innych. Głupota, bezwzględność, wyrachowanie. I to miało być śmieszne.

w słowniku języka angielskiego znalazłam: 

bandy works with - kłócić się

be bandied about ( around) - krążyć (o plotce)

bandy- krzywy, wygięty na zewnątrz



wtorek, 15 sierpnia 2023

Sen o śpiewaniu i jawa, gdzie karma wraca innymi drzwiami.

     Zatem wpierw sen zapisany w notatniku pod datą 11.08.2023 (piątek).

    To było po wizycie w moim domu miłego gościa i rozmowie o tym co chciałabym mieć - własny kanał na YouTube. I rozmowa o moich wątpliwościach, wahaniach i niezdecydowaniu.

    Wieczorem oglądałam kanał nauczycielki śpiewu. Lubię tę Gosię, jej wskazówki i wnioski nie dotyczą tylko warsztatu jak właściwie wydobywać dźwięki z siebie. Zatem po tym wszystkim co wydarzyło się w realu, miałam sen, że śpiewałam a oceniała to ta nauczycielka śpiewu. Orzekła, że robię to bardzo dobrze, nie było żadnych jej zastrzeżeń. Byłam zdziwiona, bo wiedziałam, że nie mam specjalnych predyspozycji do śpiewu, pomyślałam, że jednak nigdy nikomu nie dałam się ocenić, zatem skoro ona jest taka świetna w swoim fachu i tak dobrze mnie oceniła, to sama nie wiedziałam na co mnie stać. W śnie nie czułam presji, wszystko odbywało się spokojnie i naturalnie, bez wysiłku. Po obudzeniu pomyślałam, że sen dotyczy tego co chcę zrobić, czyli mojego kanału. I że z tego wynika, że sobie nie tylko poradzę, ale poradzę dobrze. Potem pomyślałam o naturszczykach i o tym co powiedziała o nich Gosia.

   Wczoraj miałam wizytę u okulisty. Idąc tam, wstąpiłam do punktu totolotka, chciałam wymienić wygraną zdrapkę - zwrocik, na drugą. Pomyślałam, że może szczęście się do mnie uśmiechnie. I w tym punkcie znalazłam portfel z dokumentami. Zostawiłam sprzedawczyni swój telefon, a po powrocie udało mi się uzyskać telefon do firmy właściciela dokumentów. Okazało się, że nawet nie zdążył zauważyć, że coś zgubił. Przyjechał, sympatyczny i uśmiechnięty, i szczęśliwy, jak powiedział: cieszy się, że jeszcze są uczciwi ludzie. A ja już nie muszę zawracać sobie głowy kosztami przejazdu do uzdrowiska. Znajoma przypomniała mi, że w zimie wracając z sanatorium, spotkałam na dworcu młodego chłopaka, którego okradziono i że zafundowałam mu bilet. Ja już o tym zapomniałam, a ta znajoma nie. Orzekła że to karma do mnie wraca innymi drzwiami. 


sobota, 4 lutego 2023

Trzeba było dekady

   Trzy dni temu nagle przypomniałam sobie sen, który miałam dziesięć lat temu i który, nie przeczę, zrobił na mnie duże wrażenie. Ale okazało się, że nie zrozumiałam jego przekazu, mimo że konsultowałam sen z osobą, które kiedyś z uczyła mnie interpretacji snów. Zaskoczenie, błysk wiedzy i zaraz myśl: jak mogłam tego nie zrozumieć?! Przecież to takie proste! Zrozumienie niesie ulgę i takie coś miłe, takie NARESZCIE.

A oto sen sprzed dekady:

Dostrzegam konia, który wpadł do bardzo głębokiego rowu, takiej koleiny wypełnianej grząskim błotem. Widać tylko przednie nogi i szyje z głową zwierzęcia. Jego przerażone oczy. Szarpie się z całych sił by się wydostać, ale nie ma szans. Nikt nie zwraca uwagi na to, jedynie ja przez chwilę obserwuję te zmagania, a potem już zajęta jestem czymś innym. Ta sytuacja się powtarza, w pewnym momencie koń cały zanurza się w błocie, ale udaje mu się wypłynąć i znowu bezskutecznie się szarpie. Nawet przemyka mi przez głowę myśl, że lepiej by jak najszybciej skończyła się dla niego ta gehenna, że ta wola przetrwania i siła przedłuża męczarnię i wtedy się budzę. Pierwsze to jestem zaskoczona, że nic w tym śnię nie robię by ratować tego pięknego konia, ten brak zaangażowania jakbym nie umiała czy też nie wierzyła, że coś można zrobić. Wiem, że trzeba zorganizować pomoc, bo sam sobie nie poradzi. Wracam do snu, jestem świadoma, śnię świadomie. Pojawia się helikopter z przeszkoloną załogą. Jest gruba, żółta lina, uprząż czerwona i niebieskoszare pasy. Wiem, że ta gęsta topiel jest niebezpieczna dla ludzi, trzeba jednak założyć na konia te pasy. Zastanawiam się jak to zrobić.

W necie szukałam zdjęcia, które pokazywałoby konia w topieli. I znalazłam film z Australii. Prawdziwą historię.


Tyle, że mój koń miał ciemniejszą sierść. I nie był spokojny, walczył, i nie miał przy sobie nikogo, kto by go wspierał. 

Rdzenni mieszkańcy Australii Aborygeni uważają, że jawa i sen mają wspólne ścieżki. Ja to wiem i w to wierzę.

Pamiętam, że najbardziej wstrząsnął mną po przebudzeniu widok tych pięknych oczu tego zwierzęcia, strach w nich, błaganie o pomoc, a jeszcze bardziej ta moja nieczułość, obojętność. Pamiętam, że po przebudzeniu miałam taką myśl, że to nie pasuje kompletnie do mnie, że to nie ja. I właśnie taki jest przekaz, weszłam w kogoś, sen to umożliwił. Mogłam poznać jego uczucia, reakcje. Choć były mi kompletnie obce. Słowem sen zastosował ustawienia systemowe. Mam obawy, że byłam w śnie osobą, która kiedyś pomagała mi sen zrozumieć, ale jak mogła pomóc, skoro w życiu okazała się bezduszna i postanowiła spokojnie patrzeć jak się szarpię i tonę w tym bagnie, który zgotowali mi najbliżsi? A tym koniem byłam ja. I to ja, już w świadomym śnie postanowiłam sama siebie uratować. 

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dzisiaj odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża ? Jak wygląda Róża?
Czy to kwiat ? A może kamień ?