Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 30 czerwca 2012

Żółta kaczka


Ten sen nie jest mój. Zapisuję go tutaj, bo wart jest zapamiętania. Niesie treści dla każdego.
Sen o żółtej kaczce
Jestem widzem w programie telewizyjnym. Program wydaje mi się bardzo prymitywny, wszyscy inni są nim zachwyceni. Nie boję się wyrazić swojej opinii czym zaskakuję uczestników, bo przecież idea programu jest piękna. Każdy ma prawo kochać. Jestem z kolei ja zaskoczona, że o tym nie pamiętałam, bo na początku programu było to powiedziane. Wszak pomysł jest wspaniały, wykonanie, realizacja już mi się nie podoba. Ludzi ma łączyć miłość, która ma się objawiać we wspólnej nienawiści do wielkiej  żółtej kaczki; ma kształt pluszaka (coś jak Wielki Żółty Ptak z Muppetów). Ta kaczka jest przeciw kochaniu, według niej kochanie jest złe. Kiedy się budzę to jeszcze słyszę te słowa tłumu: to jest kaczka, która nie lubi miłości i dlatego jej nienawidzę.
Nie mam tutaj w zwyczaju interpretować snów, ale tym razem pozwolę go sobie przepuścić przez własne sito skojarzeń.
Branie udziału w programie telewizyjnym to inaczej branie udziału w życiu jakiejś społeczności. To życie śniąca ocenia na dość prymitywne, prostackie. I wyraża to werbalnie. Inni zaś mają całkiem odmienne zdanie, wszak przyświeca im wspaniała idea - każdy ma prawo kochać,(można dodać, że każdy jest wart miłości). Tylko idea miłości zamienia się w zjednoczoną nienawiść do czegoś co ma odmienne zdanie. Nikt nie analizuje, nie docieka dlaczego, co się stało żółtej kaczce.  Nikt nie stosuje wobec niej tej wzniosłej doktryny o kochaniu. Oto w prosty sposób wzniosła idea przeistacza się w swoje przeciwieństwo, które obejmuje wszystkich, oprócz śniącej. Jednoczy społeczność nie miłość a nienawiść. Jakież to tragiczne. A żółta kaczka? Cóż, to coś w sumie niegroźnego, to pluszak, dzieciństwo. Może się nasuwać refleksja, że proces takiego ogłupiania rozpoczyna się w dzieciństwie, by rozwinąć się w pełni bez oporów już w dorosłym życiu.

środa, 27 czerwca 2012

Tranzyt?


 6 czerwca poszłam wcześnie rano na plażę by przyjrzeć się tranzytowi Wenus. Czy to co wtedy sfotografowałam, to widok tej planety? Coś widać, ale...

piątek, 22 czerwca 2012

Sny znad Bałtyku

Nad morzem miałam sny. Trzy zapamiętałam i zapisałam. W tej kolejności jak się pojawiały.
Sen o pocałunku w usta
Jestem w jakimś bloku, mieszkaniu (ale nie przypomina ten blok  tego, gdzie mieszkam w rzeczywistości). Jest Nergal. Mieszka tu, ale się ukrywa. To jest czas jak w stanie wojennym. Ludzie są prześladowani za przekonania.  Nergal ma już dosyć ukrywania się i wrócił do siebie. Jest wychudzony, twarz bardziej pomarszczona niż w rzeczywistości. Mówi do mnie, że się postarzał. Ja zaprzeczam temu i mówię, że to na skutek przemęczenia tak wygląda. Jestem pełna podziwu dla niego, że się nie poddaje, jest wierny własnym przekonaniom, nieugięty, uparty, stanowczy w poglądach. Jednocześnie jest mi go szkoda, czuję taką tkliwość, chęć pomocy. Pojawiają się prześladowcy. Ukrywam Nergala pod jakimś kocem, a gdy jest po wszystkim, szpicle sobie poszli, widzę smutek i to zmęczenie na jego twarzy. I na dowód, że jest mi bliski, że popieram jego i jego poglądy, całuję go w usta. W tym momencie uświadamiam sobie z całą jasnością, że choruje on na AIDS. Ale zaraz dociera do mnie, że "tak" się nie zarazę przecież. I wiem, czuję to, że ten pocałunek to dla niego coś bardzo ważnego, oznacza że ktoś w pełni solidaryzuje się z nim. Znika osamotnienie. Ma wsparcie, zrozumienie. Mąż jest gdzieś w tym śnie, ale jedynie wyczuwam jego obecność,  i wiem, że ma on świadomość, że moja znajomość z Nergalem to głębokie uczucie przyjaźni, serdeczności, bez podtekstu erotycznego. Moim zadaniem jest też nie dopuścić do jakichkolwiek obaw u męża.
Po obudzeniu zastanawiałam się o co chodzi z tym Nergalem. Kogo dla mnie symbolizuje? Dziwne, bo w rzeczywistości nie ma we mnie kompletnie takich uczuć do niego jakie miałam w tym śnie. No i choroba jest, ale inna. Niech więc na razie sen "dojrzewa", przyjdzie czas na zrozumienie.
Sen o spódnicy
Czuję się w tym śnie taka gruba, niezgrabna, brzydka. Jest we mnie uczucie zniechęcenia i niechęci do samej siebie. Jest smutek, depresyjność. Mam spódnicę w tym śnie. Jest ładnie uszyta, z dobrego materiału, taka dla bizneswoman. Klasyk. To rozmiar 38-40. Nie ma mowy abym w nią weszła. Wisi na wieszaku. Ale któregoś dnia ją przymierzam a ona leży na mnie jak ulał. Trudno mi w wręcz w to uwierzyć. Ale smutek mnie nie opuszcza i mimo osiągniętego celu, bo mieszczę się w końcu bez trudności w tę piękną spódnicę, to ta niechęć do siebie pozostaje.

Sen o niesieniu pomocy
Jestem nad morzem. Na plaży. Z niej obserwuję co dzieje się na morzu. Ktoś wypłyną za daleko (to chyba kobieta?). I w nerwach ten ktoś zgłupiał-zamiast płynąć do brzegu, zapamiętale płynie w kierunku pełnego morza. Na pomoc wyruszył wiele osób. Widzę jedynie na wodzie w oddali ich głowy. Wiem, że ten kto dogoni i zawróci tę "ogłupiałą" osobę, będzie się potem zmieniał z innymi. Wrócą wszyscy. Obserwuję to dość zdenerwowana, trzymając kciuki za udaną akcję. Jest we mnie taka duma z ludzi, z ich solidaryzowania się w niesieniu pomocy. I że to wypływa z ich głębokiego jestestwa, ta bezwarunkowa pomoc. Bez namawiania, bez namysłu, taka oczywista.

czwartek, 21 czerwca 2012

Morze

W przeddzień naszego wyjazdu morze było tak spokojne, niby ogromne jezioro, wody i niebo zlewały się, miałam wrażenie, że to jakiś zjawiskowy obraz ze snu... Nie wiem czy moje zdjęcie to oddaje, ten klimat wyciszenia, nierealności...


The Wildwood

Wróciłam kilka dni temu. Byłam tam gdzie chciałam być. Z mężem. W drodze powrotnej udało się coś jeszcze - poznać osobiście kogoś kogo znało się tylko z Internetu. Teraz uczę się "obsługi" otrzymanego prezentu. Pierwsza karta jaką z niego wyciągnęłam z myślą o własnym małżeństwie to była ta:


sobota, 2 czerwca 2012

W Dzień Dziecka

Skończyłam TEN list. W Dzień Dziecka. A o dziecku w nim przede wszystkim mowa. O mnie. Jutro list trafi do adresata. Zamykam pewien rozdział. I wyjeżdżam nad morze. Wielka Droga przede mną. A potem  już będę oglądać wielką wodę.