Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

niedziela, 31 lipca 2011

Szukam domu dla kotki

A w domu ciszę przerywa mała rozrabiaka. Tu zostawiam ogłoszenie, może tędy znajdzie się dla niej dom:
Oddam w troskliwe ręce 2,5-miesięczną koteczkę. Przeżyła traumę, gdy jej mama zginęła pod kołami samochodu. Dwa dni nie chciała nic jeść. Na szczęście wróciła do równowagi i dała się poznać jako ciekawskie i towarzyskie zwierzę. Ma apetyt. Korzysta z kuwety. Kontakt:
 mojaskrzynka1960@o2.pl
A oto kicia: 


Jestem, jestem... ukryta między słowami

Jestem, jestem, ale.... Jakoś pisać o tym co u mnie teraz w duszy gra  nie bardzo mam i ochotę, i odwagę. Pewnie to skutek tego co kiedyś mnie spotkało, ale i nałożyły się też sprawy z tu i teraz. Myślałam, że to tylko brak czasu, ale mam urlop, a do pisania mnie nie ciągnie. Zastygam i szybko szukam sobie zastępczego zajęcia.
W domu cisza, spokój. Zaraz idę oglądać film, czuję wręcz przymus, aby właśnie teraz w tym obrazie się zanurzyć. O filmie kiedyś pisałam tu:
 

sobota, 9 lipca 2011

Nitka snu i przygotowania

Zapach kawy z nutką cynamonu. 
Spokój. 
Cisza. 

Złapałam nitkę snu, lekko pociągnęłam i... jest.:) 
Piszę szybko na kartce, potem go tu zostawię, teraz czas się zacząć szykować, bo przyjeżdża moja przyjaciółka. Będzie nocować, (mój mąż tę noc spędza na rybach), więc teraz zakupy (dla męża coś na ognisko, coś dla zwierzaków, a dla nas ciasteczka i owoce), sprzątanie i gotowanie. A na wieczór szykujemy z córką seans filmowy. Róża wybrała: Don Juan De Marco


Będzie romantycznie, refleksyjnie, śmiesznie i słodko... No i na koniec... pogaduchy do poduchy.:)) 


Pogłaskać tego co we mnie

Wstałam wcześnie i byłam cała we śnie, chciałam go zapisać, ale weszłam na czyjś blog, przeczytałam ostatni wpis i zaczęłam pisać komentarz, gdy usłyszałam męża:
-Co tak wcześnie wstałaś?
-Tak jak zawsze.
-Jak skończysz, to przyjdź do pokoju, chciałem pogadać na temat niedzieli. I sprawdź, jak możesz, pogodę na jutro.
Poszłam, jak wróciłam i chciałam sen zapisać, to w głowie miałam kompletną pustkę. Sen się ulotnił z pamięci. We mnie w środku narastała złość, na siebie, na świat. Żal za snem i smutek. I chciałam jeszcze kogoś delikatnie pogłaskać, pocieszyć. Tego co we mnie odczuwał smutek...

niedziela, 3 lipca 2011

Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie...

Jestem po ustawieniach. Duży wysiłek, praca z emocjami wyczerpuje czasem bardzo... 
Słucham na zakończenie dnia
http://www.youtube.com/watch?v=v3yKgJ02PB8&feature=related

Niedosyt

Powiedziała, że możemy mieć sny. Bardzo symboliczne. Nic mi się nie śniło, przynajmniej nic nie pamiętam. Za to wstałam o piątej całkiem wypoczęta, a kładłam się wykończona. Wiem, wiem, że ta piąta dotyczy moich płuc. To smutek. A wyszło to co wyszło. Trauma z pierwszych godzin po urodzeniu. I to, że można było ładnie zaobserwować jak sobie radzę z lękiem. Powiedziała, że widać jaką dużą pracę w życiu wykonałam. Ale ja czuję jakiś niedosyt. 
 Gdzieś mam sny, kiedy byłam na pierwszych ustawieniach jako obserwator. Zaraz poszukam. Są. Z sierpnia 2010.
Cień 
Jestem nago, za taką kurtyną przypominającą bardziej zasłonę. Jest mi tak dobrze, do czasu, gdy jakiś mężczyzna chce mnie zobaczyć, jestem zawstydzona trochę, zawijam się w tą zasłonę, a on woła, że i tak widzi mój cień. Faktycznie, na ścianie można zobaczy mój cień. Mimo, że on ma takie nastawienie bardziej do żartów, ja tak się nie czuję, jestem skrępowana.
Mama
Jestem w kuchni, u siebie, to całkiem nie przypomina mojej kuchni w realu. Jest trochę bałaganu, jest skromnie, szykuję się do moich urodzin czy imienin, jest jakaś moja znajoma. Siedzimy przy stole, gdy nagle wchodzi moja mama z jakąś swoją znajomą. Jest zdenerwowana, pada na kolana przede mną i prosi bym jej wybaczyła, bo teraz już wiem jaką krzywdę mi zrobiła i prosi bym się już na nią nie gniewała. Jest mi bardzo niezręcznie, że tak przede mną klęczy, widzę jej krótkie blond włosy przycięte tak nierówno, jak u lalki, którą bawiło się dziecko. Głaszczę ją po włosach i mówię, żeby zaraz wstała. Głupio mi przed tymi znajomymi. Tak sobie myślę, że coś musiało się stać, że moja matka boi się o siebie. Ona siada przy stole i widać, że zaraz jej znowu wraca to co zawsze - ostentacyjnie zgarnia okruszki ze stołu i widać na jej twarzy ten wyraz dezaprobaty, czyli zobacz jaki to masz bałagan. I wtedy tak sobie myślę, że widać za mało jej tej wody do uszu się nalało, że te przeprosiny i błagania nie wypływają z prawdziwego zrozumienia, a jedynie z tego, by chronić siebie, że trwoga ją do mnie przygnała.
Gdy się budzę, skupiam uwagę na włosach, które kojarzą mi się z wyglądem włosów aktorki w niemym filmie grającej Joannę d'Arc przed egzekucją. 

 Już te sny tu zapisywałam, ale skoro wracają, i znów potrzebuję je tu umieścić, to znaczy...

piątek, 1 lipca 2011

Ruch duszy jest nieomylny

Obraz mówi sam za siebie...
http://www.youtube.com/watch?v=ChS1rwUE1Cc

Zabawa w chowanego

Nie bójmy się tego, który się schował. Ani siebie nawzajem.
                                                                          Muriel Rukeyser

PS.Jutro i pojutrze biorę udział w ustawieniach systemowych. Niech stanie się jasność...