Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

poniedziałek, 16 lipca 2018

Ciechocinek one, two, three.

Jutro rano wyjeżdżam. Po raz trzeci zaliczę Ciechocinek. Bogatsza o doświadczenia myślę, że tym razem wykorzystam na maksa co mi ześle los. 
Przeczytałam internetowe rady dotyczące rozstania. Co zrobić by jak najszybciej z tej żałoby wyjść? 
Zatem po pierwsze należy zmienić otoczenie, czyli to właśnie od jutra zrobię.
Po drugie robić codziennie coś co sprawia Ci przyjemność. Ja mam zamiar nie poprzestać na jednym. Codziennie przynajmniej kilka przyjemności sobie dostarczę.
Po trzecie należny zadbać o dobry humor, sporo się uśmiechać i śmiać. Trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu faktycznie śmieję się nawet jeśli opowiadam o sprawach, które jeszcze niedawno wywoływały u mnie złość, frustrację czy beznadzieję.
Czwarta porada budzi u mnie sprzeczne uczucia. Radzą w niej sporządzić listę tego co ta osoba uczyniła nam złego i codziennie ją powtarzać. Osobiście jeszcze do niedawna to robiłam, ale teraz mam dość. Postanowiłam zrobić coś innego na to miejsce. Uszyć dla siebie taką kołderkę-patchwork, którą okryję się na wypadek zimna - spraw które smucą, złoszczą czy wobec których jestem po prostu bezradna. Uszyje ją z takich małych kawałeczków z dnia codziennego, które są jasne, wesołe, zachwycają, chociaż są małe. Ciepły deszczyk, pyszne lody, świergot sikorek, błękit nieba, ciekawa książka, ptasie pióro na trawie, znaleziony grosik na ulicy, motyl, który siadł na ramieniu, zapach poziomek czy świeżo zmielonej kawy, kolorowa pocztówka, słodka melodia, lekki wiatr we włosach, promienie słońca ogrzewające skórę, miękki dotyk kociej sierści... By to nie uleciało, zabieram zeszyt by spisywać te drobinki. Na koniec piąta i ostatnia rada: by  kontaktować się z ludźmi, którzy nas akceptują i wpływają pozytywnie na nasze samopoczucie. Jeśli w ich towarzystwie czuję się podbudowana, radosna, lekka, to właśnie takich ludzi mi trzeba. Zatem ludzi tam gdzie jadę nie zabraknie, kryteria zaś znam.
M. zapytał  mnie czy do tego Ciechocinka przyjeżdżają też młodzi ludzie?
Nie wiem - odpowiedziałam. Ale kiedy ja tam przyjadę, to już na pewno będą



sobota, 14 lipca 2018

Wypadek

Tej nocy miałam sen, ale zanim, to położyłam się po ósmej wieczorem i za niedługo już spałam. To było jakieś wszechogarniające zmęczenie, bo o tej godzinie w ogóle nie chodzę spać.  Przed wpół do pierwszej obudził mnie zza okna huk, jakby wystrzał z pistoletu. To był potężny odgłos. Wybudzona tak nagle zastanawiałam się co to, ale zaległa cisza. Tylko, że zamiast spokojnie spać dalej, ja co chwilę się budziłam. Po części dlatego, że zaczęłam śnić makabreski. Od dawna nic mi się nie śniło, za to jawa w moim życiu coraz bardziej przypomina sen wariata. Zatem miło by było dla odmiany śnić coś przyjemnego. Niestety, ten sen na pewno przyjemnym nikt by nie nazwał. W moim mieście na wakacje władze przygotowały sporo remontów, stąd wiele zmienionych tras jeśli chodzi o komunikację miejską. I w tym moim śnie też tak było. Stałam na przystanku wraz wieloma osobami, ale okazało się, że przez wzgląd na remont, przystanek przeniesiono na drugą stronę ulicy, do tego wysokie ogrodzenie zasłaniało widok na jezdnię. Ludzie przechodzili szybko przez nią, ja byłam ostatnia, wyjrzałam ostrożnie zza tego ogrodzenia i zobaczyłam niebieski tramwaj, który nie zwalniał tak jak powinien.  
... potem okazało się, że przejechał jakiegoś mężczyznę. 
Wynoszono go szybko, był przecięty na pół, żył jednak. Strasznie był zły, złorzeczył. Widziałam go. To obcięcie wyglądało jakby ktoś przegryzł pasztetową, nie krwawiło. Widziałam też jak ktoś się schyla pod koła tramwaju, zastanawiałam się po co? Może chce wydobyć resztę tego człowieka? To było okropne, zanim się obudziłam, na myśl mi przyszedł biedny Berlioz z "Mistrza i Małgorzaty".  Nie chciałam takich snów, ale następny znowu okazał się straszny, nie zapamiętałam go, a może nie chciałam zapamiętać, tylko poprosiłam o to by na tym poprzestać. Nie chcę takich snów, nie jestem na nie gotowa i chyba jeszcze długo nie będę. 
Teraz myślę, że to co spotkało tego mężczyznę z mojego snu, to jak pozbawić kogoś dostępu do korzenia. I wszystkiego co się z tym łączy. Kraj, rodzina, przodkowie...