Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

piątek, 27 stycznia 2012

Rekompensata

Jakiś czas temu otwarł okno. Dla nich obniżenie temperatury o 5 stopni może spowodować lekki szok i zaczynają kwitnąć. Ale nie o 25. Pięć doniczek z umierającymi storczykami stało jeszcze przez parę dni. W końcu powędrowały na strych, a dom pierwszy raz został całkowicie pozbawiony kwiatów. Uświadomiłam to sobie wczoraj. I to, że nigdy tak nie było, zawsze stała jakaś doniczka z czymś zielonym co rosło.  A dzisiaj  wróciłam do tego myślą i nagle spostrzegłam, że rekompensuję sobie ten brak inaczej.
Kubek jaki wybieram niby machinalnie do zaparzenia porannej herbaty jest cały w wiosenne kwiaty. Upływ czasu sprawdzam na zegarze w pracowni. (Nad nim meksykański motyl od Awiki)

Cappuccino popijam z filiżanki z serwisu, który "musiałam kupić" mimo, że domowy budżet trzeszczał w szwach.

I ostatnio w tamtym tygodniu, kiedy spacerowałam po sklepach w Magnolii z zamiarem li tylko oglądania, najpierw w Empiku zobaczyłam kartkę i już wiedziałam, że to właśnie TA kartka dla Tej osoby. Łąka pełna kwiatów i motyli.

Potem mój wzrok przyciągnęły przy jakimś stoisku kolczyki. I już mi towarzyszyły w powrocie do domu. No więc niby kwiatów w domu nie ma, a jednak są.
PS. Z ostatniej chwili: Kamilowi w Biedronce kupiłam w doniczce małą paprotkę, a Róży szafirki.

szafirki  na mojej dawnej działce

środa, 25 stycznia 2012

Szuflandia

Porządkuję szafkę z całą furą różnych zapisków, dokumentów,  notatek. Powyrywane kartki ze starego kalendarza, a na nich króciutkie, cudze myśli. Tu je zostawiam, a kartki do śmieci.
  • Być może demokrację należy rozumieć w ten sposób, że wady niektórych są dostępne dla wszystkich. Henry Francois Becque
  • By się podobać, musisz pozwolić, by ludzie którzy wiedzą mniej od ciebie, objaśniali ci rzeczy, o których wiesz więcej od nich. Philip Chesterfield
Znalazł się też mój kochany Terry Pratchett ze swoim trafnym  przemyśleniem:
Historia ma zwyczaj zmieniać ludzi, którzy myślą, że ją zmieniają.

wtorek, 24 stycznia 2012

Słodycz dla ciała i duszy

Pachnące cappuccino, a zamiast ciasteczka - Mark Knopfler. To na dobry początek dnia.

http://www.youtube.com/watch?v=vBadAVsdixk&feature=related

Gdy nadejdzie zima

Wyciągnęłam chińskie ciasteczko z wróżbą na ten rok smoczy i... po pierwsze to chyba trzeba poczekać rok na jej spełnienie, bo piękną jesień, wiosnę a nawet lato mamy tej zimy we Wrocławiu,  po drugie trzeba mi zastanowić się dobrze, czym jet dla mnie sukces.
Gdy nadejdzie zima niebo obdarzy Cię sukcesem.
Przypomniałam sobie, jak kilka dni temu podczas medytacji ukazał mi się  nagle przed oczami zimowy krajobraz. Były ośnieżone iglaste drzewa, zamarznięty strumień, wszystko białe, żadnego ruchu. Brak przejawów życia. Czułam się z tym widokiem bardzo dobrze. Bo było w nim to  czego potrzebowałam - spokój,  kompletna cisza, bezpieczeństwo i piękno. A przecież kocham życie, wiosnę, kolory. A tu nagle to coś zimowego dające ukojenie, powrót do równowagi. Jednak coś mi mówi, że ten zimowy krajobraz był też przejawem życia... Hm...a  może w tej wróżbie chodzi o zimę nie jako porę roku, tylko o taki stan wewnątrz  mnie?... hm...to chyba też z rok trzeba poczekać... 


PS. Zdjęcie stąd: http://www.heise.de/foto/galerie/

sobota, 21 stycznia 2012

Przed snem

Kiedy słuchałam tego, jeszcze nie wiedziałam, że Cesaria Evora właśnie zmarła.
Dzisiaj dowiedziałam się, że nie żyje Irena Jarocka, a dzień wcześniej jej piosenki słuchałam do porannej herbaty. Szkoda... już nie ma tej pięknej kobiety po tej stronie...
Zostawiam amatorskie nagranie mojej ulubionej piosenki:

Ankieta

16.01.2012
Syn miał wypadek. Czułam, że to się stanie, nie wiedziałam tylko kiedy. Dzień wcześniej jechał do stolicy. Wszystko ok. A na drugi dzień telefon: Mamo jestem na ostrym dyżurze. Na szczęście tylko dłoń w gipsie. Uff...
Czuję zawirowanie wokół rodziny, dobry czas na zadanie konkretnych pytań. Dzwonię do G. by podzielić się pomysłem. Odradza rozmowę,  radzi zadać pytania na papierze, zrobić ankietę dla każdego. Zaraz potem mam sen:
Duży dom, jestem na dole, spory hol.  Na górę prowadzą schody, są balustrady. Z góry spoglądają na mnie jacyś ludzie i na schodach też są. W ręku trzymam niewielką książkę, cienką. Nagle pojawia się przede mną pies, czarny, bardzo duży, coś jak dog. Ma zamiar zabrać mi książkę, wiem to. Trochę dla zabawy, trochę z przekory, ale jest zdecydowany. Nie mogę temu przeciwdziałać, nie mam szans w bezpośrednim starciu z tym zwierzęciem. Nagle postanawiam książkę rzucić komuś kto stoi  na piętrze  przy balustradzie. Tym bardziej, że przechyla się przez nią i zachęcająco wyciąga ręce. (Jakby mój mąż?) Rzucam książkę w jego kierunku i już wiem, że czarny duży pies jej nie dostanie.



piątek, 20 stycznia 2012

niedziela, 15 stycznia 2012

Zadanie

Tekst z postu Gosi-Magdy znaleziony w moim starym folderze przy porządkowaniu kompa. Sam się ujawnił nagle. Opowiada  w nim Gosia-Magda komuś o wizycie u mnie cztery lata temu i swoim śnie.

LÓD - SEN

... wracając w pośpiechu z Wrocławia, skąd - jak Ci wiadomo - zwiałam bez pożegnania, a o ucieczce powiadomiłam ją dopiero z przedziału pociągu.
To właśnie tej nocy miałam sen:
Kompletnie idiotyczny, bo śniła mi się ta jej 16-letnia córka. Ale tak niezwykle sugestywnie! Powiedziała tym swoim niesamowicie spokojnym i opanowanym głosem;
"Kontaktuję się z Tobą we śnie, bo tylko tak mi uwierzysz! Twoim zadaniem tu na Ziemi jest odczarować Kaja. Wszystko jest ze sobą powiązane! Nawet to, że Andersen wymyślił te imiona, a Twój tata się "pomylił" i dał Ci na imię Małgorzata, a dopiero później Magdalena. To był celowe zesłanie na niego czasowej nieświadomości, bo Gerda to przecież Małgorzata, a Kaj, to on.
Musisz to zrobić! Musisz go wyrwać z tych okowów lodu, w którym tkwi! Pamiętaj! To jest Twoje zadanie"
I wtedy, po tej pierwszej tabletce, znowu śnił mi się ten sam sen. Śnił mi się sen o tamtym śnie! To nie było powtórzenie snu! To było jego przypomnienie!
Cóż, ja miałam mieć na imię Małgorzata, jak moja nieżyjąca siostra, ale potem rodzice zdecydowali inaczej. Dałam tak na drugie imię mojej córce.

foto mojego najmłodszego

Uzbrojona w wiedzę

W piątek w pracy zastanawiałam się nad problemem. Na co zwrócić uwagę w tej całej dla mnie sytuacji na zakręcie? Chciałam pomocy Pierzastego, ale nie potrafiłam bezpośrednio do niego dotrzeć, więc sięgnęłam po książkę na półce, które dwie sprawy już mi wyjaśniła - "Traktat o łuskaniu fasoli". Machinalnie, na wyczucie, nie patrząc prawie, bo wiedziałam gdzie jest w rzędzie jej zielonkawy grzbiet. Siadłam w fotelu i wtedy ze zdziwieniem odkryłam, że to nie "Traktat" tylko "Hańba"  Coetzee. Też zielonkawa okładka, tyle że książki nie czytałam jeszcze. Spojrzałam. Z niewyraźnego zdjęcia spoglądała  dziewczyna, która przypominała  mnie sprzed kilkudziesięciu lat. Otwarłam na chybił trafił i przeczytam tekst, który wskazywał mój palec.
"Nie lubił kobiet, które nie starają się podobać. Nieraz już czuł tego rodzaju niechęć do przyjaciółek Lucy. Nie ma czym się chlubić: uprzedzenie, które zagnieździło się w jego umyśle, zapuściło korzenie.
Umysł Luriego stał się przytułkiem dla starych myśli, gnuśnych, zubożałych, bez żadnego innego schronienia. Trzeba by je przepędzić, wysprząta lokal do czysta. Ale jemu nie zależało, a może zależało mu nie dość."
Koniec przekazu. Zamknęłam książkę i jeszcze raz spojrzałam na dziewczynę z okładki. Już nie wydawała mi się taka bezradna i  bezbronna. 




sobota, 14 stycznia 2012

Virtual

Siedzę na zajęciach, zaraz sobie będę działać w  Virtual PC. ( albo i nie). Teraz  mam chwilę dla siebie.
W realu najczęściej korzystam z pomocy psychologów i stomatologów, a w wirtualnym świecie... cóż...
jestem wdzięczna pewnym osobom o tej profesji, że odstręczyły mnie skutecznie od bycia otwartym na blogach. A to, że mnie tak systematycznie czytają teraz, cóż... może bawić, śmieszyć, złościć, jak i nawet dawać satysfakcję. 
Mam zamiar korzystać z mądrości snów jednej z moich najwierniejszych czytelniczek (Bytom), bo przy porządkowaniu starych folderów na bardzo ciekawe dla mnie natrafiłam. (Mam pozwolenie na to by z nich korzystać, no chyba że zrozumiałam coś opacznie, to proszę o korektę). Jeden chciałabym opublikować. Jest mądry i dla mnie na czasie.
No i miało być lekko, a zrobiło się...
Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.
— Terry Pratchett

czwartek, 12 stycznia 2012

Nałóg

"Kłopot z myśleniem polega na tym, że jak już raz zaczniesz, nie możesz przestać."
"Zadziwiający Maurycy i jego szczury" Terry Pratchett

Objaw

"Obawa przed cieniem to pierwszy objaw inteligencji. Umysł podpowiada ci, że istniejesz ty i że istnieje także coś poza tobą. Więc teraz już boisz się nie tylko tych rzeczy, które możesz zobaczyć, usłyszeć czy poczuć, ale także tego, co potrafisz... tak jakby... zobaczyć wewnątrz głowy. Kiedy uczymy się stawiać czoło ciemnościom na zewnątrz, uczymy się też, jak sobie radzić z ciemnościami wewnątrz. A wtedy żadna ciemność nie będzie nam straszna. To wielki krok naprzód. Dobra robota."
"Zadziwiający Maurycy i jego szczury" Terry Pratchett

Niegrzeczna

"Pewnego dnia, kiedy pan Królik był niegrzeczny, spojrzał przez płot na pole Farmera Freda. Pole pełne było świeżej zielonej sałaty. A pan Królik nie był pełen sałaty. Czuł, że to nie jest w porządku."
Terry Pratchett

piątek, 6 stycznia 2012

Zanim się skończy

Zbliża się ku końcowi Rok Królika. Czuję bardzo silnie, że nadchodzący Smok mi sprzyja. Zawsze lubiłam te mityczne zwierzęta, a teraz odnoszę wrażenie, że z wzajemnością. Tak naprawdę potrzebuję jedynie więcej siły by sobie poradzić, a one są silne, więc...
Kiedyś mój najstarszy syn opowiedział mi wizję jaką miał. Dotyczyła ona mnie. I takiego węża-smoka. To było i piękne i fascynujące. Nie opiszę tej wizji tutaj, niech pozostanie jedynie w mojej pamięci, a  przypomniałam ją sobie, gdy na Sylwestra w pracy oglądałam "Avatara".


Co do wyszywanki-królika, to jest gotowa, mam zamiar wykorzystać ją przy szyciu poduszki. Zanim skończy się Rok Królika.


czwartek, 5 stycznia 2012

Obietnica

Odczułam przemożne pragnienie porozmawiania z Bogiem.
Kupiłam napój z Tymbarka.
Wypiłam przeźroczyste jabłko z miętą.
Potem odczytałam napis pod kapslem:
Będziesz w szoku przez pół roku.
Pomyślałam:
Nazywasz TO szokiem? Dobra.
I po pół roku spoko? Dobra.
Zatem trzymam Cię za słowo, Kochany.