Skończyłam książkę "Bunt ciała" Alice Miller. I tu zostawiam ciekawy fragment. Tak sobie myślę, że nie tylko wielcy pisarze, ale także autorzy blogów, próbują uporać się z pewnymi własnymi problemami, ale przenoszą je nieświadomie na zupełnie inną kanwę.
"Jak widać wyraźnie, ludzie ci za przywiązanie do swoich rodziców zapłacili ciężką chorobą, przedwczesną śmiercią lub samobójstwem. Ubarwiana przez nich historia własnego dzieciństwie stanowiła skrajne przeciwieństwo prawdy zapamiętanej przez ich ciało. Prawdę tę odważyli się przedstawić w swoich dziełach, ale nie mieli odwagi jej sobie uświadomić. Dlatego ich ciało czuło, że nie jest ani rozumiane, ani szanowane. Z ciałem nie można sobie bowiem poradzić za pomocą norm etycznych. Jego funkcje, takie jak oddychanie, krążenie krwi czy trawienie reagują na to, co przeżywamy, nie zaś na nakazy moralne. Ciało trzyma się faktów.
Od czasu, kiedy zajmuję się wpływem dzieciństwa na późniejsze życie człowieka czytuję często dzienniki i listy pisarzy, którymi się szczególnie interesuję. Wielokrotnie znajdowałam w ich wypowiedziach klucz do zrozumienia ich utworów, ich poszukiwań, ich cierpienia, tkwiącego swymi korzeniami w dzieciństwie, którego tragizmu nie potrafili ani odczuć, ani sobie uświadomić. Nutę tego tragizmu udało mi się natomiast odnaleźć w ich dziełach, na przykład u Dostojewskiego, Nietzschego, Rimbauda. Sądziłam, że udało się to także innym czytelnikom. Kiedy zaczęłam jednak czytać biografie pisarzy stwierdziłam, że zawierają one bardzo wiele szczegółów na temat ich życia, ale nie ma w nich słowa o tym, jak radzili sobie z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa i jakie piętno wycisnęły one na ich życiu. Także podczas rozmów z badaczami literatury stwierdziłam, że są oni w najlepszym wypadku jedynie w bardzo niewielkim stopniu zainteresowani tym problemem. Większość z nich reagowała na moje pytania zażenowaniem, jakby dotyczyły one czegoś nieprzyzwoitego czy wręcz obscenicznego, i unikała dalszej rozmowy.
Jednak nie wszyscy. Niektórzy z nich wykazywali zainteresowanie tym aspektem życia pisarzy i dostarczyli mi niezwykle cennego materiału biograficznego. Był on im wprawdzie znany od dawna, lecz dotychczas uważali go za mało ważny.
Te właśnie powiązania, które większość biografów przeoczyła lub uznała za nieistotne, stanowią główny temat pierwszej części tej książki. Siłą rzeczy ograniczyłam się tylko do tego właśnie aspektu życia pisarzy, o których tam mowa, pomijając inne, równie ważne. Zdaję sobie sprawę, że w związku z tym mogę się spotkać z zarzutem jednostronności lub nawet tendencyjności. Wezmę jednak na siebie to ryzyko, ponieważ nie chcę obarczać czytelnika zbyt wielką liczbą szczegółów, by nie odciągać go od głównego tematu książki, a mianowicie problemu: ciało i moralność.
Żaden z pisarzy, o których mówię, być może z wyjątkiem Kafki, nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był w dzieciństwie krzywdzony przez rodziców i „nie miał im niczego za złe”, przynajmniej świadomie. Wszyscy oni idealizowali swych rodziców, nie mogli więc skonfrontować ich ze swoją prawdą, ponieważ wyparli ją ze świadomości i nie udało im się jej poznać nawet jako ludziom dorosłym.
Ta nieświadomość stanowi właśnie tragiczny rys ich najczęściej krótkiego życia. Moralność stanęła na przeszkodzie poznaniu rzeczywistości, uniemożliwiła tym zdolnym ponad miarę ludziom poznanie prawdy ich ciała. Mimo że byli orędownikami wolności (Schiller), próbowali przełamywać tabu obyczajowe (Rimbaud i Mishima) lub kanony literackie i estetyczne (Joyce), obowiązujące w ich czasach, nie umieli dostrzec, jakie więzy narzucili im ich rodzice. Także Marcel Proust, który potrafił na wskroś przejrzeć burżuazję, nie umiał dostrzec, jak bardzo cierpiał z powodu swej matki, tak silnie związanej ze swoją klasą. Skoncentrowałam się na tym właśnie aspekcie ich biografii, bo o ile mi wiadomo, nikt jeszcze nic na ten temat nie opublikował."