Pamiętam, bodaj w pierwszym dniu terapii, zaproponowała mi, gdy orzekłam, że zatraciłam radość życia, a chciałabym ją odzyskać, bym sobie sprawiła zeszyt i w nim zapisywała tylko to co sprawiło mi radość i zadowolenie w ciągu dnia. Takich chwil uzbierało mi się od tego czasu ponad siedemdziesiąt. No przynajmniej tyle dopilnowałam i zapisałam:)
Pierwsze co tam wtedy umieściłam, to była chwila, gdy zakupiłam ten zeszyt. Piękny, w drobne różyczki, zamykany na gumkę, a każda kartka z miłą dla oka aplikacją. Nietuzinkowy, jedyny, więcej takich nie spotkałam. Dzisiaj zaś wpisałam w nim kwitnienie mojego storczyka. Otrzymałam go od koleżanki w lutym na urodziny. Od tego czasu obsypuje się kwieciem już trzeci raz. I to dziwi, że warunki w moim domu nie bardzo są odpowiednie dla storczyków. A ten - na przekór wszystkiemu, umie cieszyć się życiem. Uwieczniłam go na tle zimy za oknem.
Tez mam storczyka, jakos na poczatku kwietnia beda dwa lata jak jest u mnie, to niesamowita roslina. Uratowalam go przed utopieniem, byl w tragicznym stanie. W ubieglym roku kwitl pieknie, a wlasciwie to kwitly jego keiki (z japonskiego dzieci, czyli mlode roslinki).Tteraz jedna z keik znowu wypuszcza ped kwiatowy. U mnie warunki tez raczej nie sprzyjajace storczykom, czesto wietrze, a teraz zima, ale jemu to jakos nie przeszkadza. Obserwacja tej rosliny daje mi dizo radosci, nie raz stajemy przy nim razem ze slubnym i sie zachwycamy.
OdpowiedzUsuńTak, storczyki dają tyle radości:))Fajnie, że uratowałaś taką szlachetną roślinę. I pomyśleć, że kiedyś orchidee hodowali jedynie doświadczenie hodowcy i były one rzadkością, a dzisiaj każdy amator może stać się posiadaczem tej wspaniałej rośliny za jedyne 19,90zł w supermarkecie. :))
OdpowiedzUsuń