Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 21 stycznia 2012

Ankieta

16.01.2012
Syn miał wypadek. Czułam, że to się stanie, nie wiedziałam tylko kiedy. Dzień wcześniej jechał do stolicy. Wszystko ok. A na drugi dzień telefon: Mamo jestem na ostrym dyżurze. Na szczęście tylko dłoń w gipsie. Uff...
Czuję zawirowanie wokół rodziny, dobry czas na zadanie konkretnych pytań. Dzwonię do G. by podzielić się pomysłem. Odradza rozmowę,  radzi zadać pytania na papierze, zrobić ankietę dla każdego. Zaraz potem mam sen:
Duży dom, jestem na dole, spory hol.  Na górę prowadzą schody, są balustrady. Z góry spoglądają na mnie jacyś ludzie i na schodach też są. W ręku trzymam niewielką książkę, cienką. Nagle pojawia się przede mną pies, czarny, bardzo duży, coś jak dog. Ma zamiar zabrać mi książkę, wiem to. Trochę dla zabawy, trochę z przekory, ale jest zdecydowany. Nie mogę temu przeciwdziałać, nie mam szans w bezpośrednim starciu z tym zwierzęciem. Nagle postanawiam książkę rzucić komuś kto stoi  na piętrze  przy balustradzie. Tym bardziej, że przechyla się przez nią i zachęcająco wyciąga ręce. (Jakby mój mąż?) Rzucam książkę w jego kierunku i już wiem, że czarny duży pies jej nie dostanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz