Jestem, jestem, ale.... Jakoś pisać o tym co u mnie teraz w duszy gra nie bardzo mam i ochotę, i odwagę. Pewnie to skutek tego co kiedyś mnie spotkało, ale i nałożyły się też sprawy z tu i teraz. Myślałam, że to tylko brak czasu, ale mam urlop, a do pisania mnie nie ciągnie. Zastygam i szybko szukam sobie zastępczego zajęcia.
W domu cisza, spokój. Zaraz idę oglądać film, czuję wręcz przymus, aby właśnie teraz w tym obrazie się zanurzyć. O filmie kiedyś pisałam tu:
Mi też tak jakoś pisać się za bardzo nie chce, tematy i słowa mi uciekają, odpływają. Coś się skupić nie mogę.
OdpowiedzUsuńA ja zaglądam tu codziennie...to takie przyzwyczajenie jak łykanie witamin dla niektórych:D
OdpowiedzUsuń