Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

środa, 19 marca 2014

Nowy ład

Wiosennie na dworze, choć dzisiaj pada i z domu wyjść się nie chce, ale na parapecie za to wiosna pachnie. Hiacynty kolejno kwitną, a ich cebulki oddaję mamie.
Wczoraj zawisła pomalowana na biało lampa. Kupiona za grosze na Gumtree. Trzeba w niej jeszcze wymienić żarówki.
Jest też już podłoga. Panele bardzo mi się podobają, choć nie było całkiem proste ich ułożenie. Na szczęście mamy dobrego fachowca.
Trzeba jeszcze kupić karnisze, skrócić zasłony, uszyć poduszki, fotel dać do obicia, naprawić krzesło, pomalować drzwi, zamontować listwy podłogowe, zrobić ramy do obrazu, itd. No i najważniejsze, skręcić meble, które będą dopiero w następną sobotę. Sami je zaprojektowaliśmy, i kształtem i kolorystycznie. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że pomiary były ok. Nie będzie frontów, czyli drzwiczek, bo na nie na razie nas nie stać. (Ale to już moja głowa by się środki finansowe znalazły, w końcu jestem wiedźmą czy nie, zatem...:) Trzeba też poczekać na kanapę-leżankę. Mam na razie jedną trzecią potrzebnej kwoty na jej zakup w postaci bonu - prezentu na urodziny. Będzie taka:
A w czwartek jedziemy do NEONETu po telewizor. Mąż mówi, że to rekonesans, ale ja czuję, że z tym "rekonesansem" 40 cali wrócimy do domu.:) I że to będzie dobry napęd do dalszej pracy.
Zabawa w urządzanie salonu bardzo mi się podoba, choć trochę przeszkadza mi w tym ostatnio ból gardła, nadmiar kataru i niedobór pieniędzy. 
A teraz do porannej kawy, słucham:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz