Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

środa, 24 lipca 2013

Z zakamarków


Wyciągam je z zakamarków, może są tu, może gdzie indziej, to nieistotne. Ważne jest to, że ich potrzebuję, ich przypomnienia, drogowskazu, tu i teraz. Zatem niech się przypomną, zaistnieją.
Idę przez jakieś wysokie trawy. Obie ręce mam zajęte, bo trzymam do piersi przytulone gąsiątko. Jest mglisto i szaro, noc. Trawy są tak wysokie i gęste, że z trudnością udaje mi się przez nie przedzierać, aż bolą mnie ręce. Mam je zajęte bo ochraniam pisklę, a ramionami rozdzieram trawy. W pewnym momencie, gdy już jestem na jakiejś polanie, atakuje mnie dziki, biały koń. Próbuję się jakoś bronić, on staje dęba, jest wściekły. Wtedy pojawia się chłopak i to na niego rzuca się zwierzę. Ja postanawiam chronić gąsiątko, a tego chłopaka, choć mi go szkoda, chcę pozostawić na pastwę konia. Ale w pewnym momencie widzę, że chłopak ma w rękach koniec sznura, na którym jest koń. Zatrzymuję się i pomagam chłopakowi uporać się z wściekle atakującym czworonogiem. Teraz jesteśmy ja i ten chłopak razem. Trzymamy się za ręce i idziemy przez jakieś łąki, trawy, ale już nie tak wysokie. Pojawia się mój pies Dobra, czarna suka. Towarzyszy nam. Nagle widzę jak wypada na nas sfora obcych psów, choć wyglądem przypominają mojego. Też są czarne. Mój pies, mimo że jeden, dzielnie nas broni przed zgrają. Wiem, że sobie poradzi. Budzę się.


Sen Kamila zapisany 27 lipca 2003 tak jak go przekazywał, miał wtedy skończone 9 lat.
Przesuwały się obrazki, miały jasne tło. Dziewczyna była ładna, blond długie włosy, kręcone. Ona przyszła do lekarza, a lekarz powiedział, że ma chorobę, której nie można uleczyć. I że za 3 miesiące umrze, ale ma też szansę uleczyć się, ale sama. Pokazane było, że szuka pracy, jest uśmiechnięta. Ona miała dzieci. W ogródku bawi się z dziećmi, plewi, podlewa. Ma czas. Znalazła pracę i wyzdrowiała.


16 kwietnia 2008
Nad ranem miałam sen. Było w nim wiele szczegółów, nie wszystko zapamiętałam, ale chyba najważniejszy był klimat – byłam otoczona opieką, wsparciem, czułam ciepło. W tym śnie wiedziałam o sytuacji między mną a mężem. O mającej nastąpić terapii. Miałam przeprowadzić się do nowego domu, ale on dopiero powstawał. Był zbudowany na zboczu górki. W realu jest ona w parku, w zimie dzieci zjeżdżają z niej na sankach. Były już drewniane ściany, trochę martwiłam się, jak będę chodzić po mieszkaniu z krzywą podłogą i że meble będą się zsuwać, ale wpadłam na pomysł, że świetnie rozwiążą ten problem schody-podesty. Wystarczy je zbudować. Przychodziło dwóch mężczyzn, chyba mieli pomóc przy pracach budowlanych, bo czułam, że chcą. Mąż w śnie nie występował, choć wiedziałam, że jest. Obaj ci mężczyźni chcieliby się ze mną związać, choć wyczuwałam swoją i ich lekką nieśmiałość. Ale przychodzili, byli uczynni. Jeden był starszy, a drugi młodszy ode mnie. Był ten starszy, był w piżamie, rozmawialiśmy o czymś. Zauważyłam, że ta piżama jakoś się tak rozchyliła, że był trochę nagi. Udałam, że nie widzę, on się w pewnym momencie spostrzegł, szybko poprawił spodnie, a ja udawałam, że nic nie zauważyłam. Czułam jednak jego zażenowanie. Potem byłam z jakąś dziewczyną, którą ja w śnie znałam i bardzo mi chciała pomóc przy urządzaniu domu. Omawiałyśmy coś, gdy zjawił się ten młodszy mężczyzna. Coś ta dziewczyna mówiła, między innymi, że jestem atrakcyjna. Więc powiedziałam do niej, a pośrednio do tego chłopaka:
-A taki pan Edziu to by mnie chciał?
Ten mężczyzna stał za mną. Poczułam jak mnie obejmuje i przytula dając do zrozumienia, że bardzo by chciał. Roześmiałam się, ale nagle zdałam sobie sprawę, jakie to przyjemne być przytulaną. Ile daje ciepła. I że tak czasem obejmuje mnie mąż. I że temu mężczyźnie bardzo na mnie zależy i potrzebne były słowa zachęty, aby mi to okazać. Z całego snu było dla mnie ważne to odczucie, że jestem otoczona ludźmi, którzy mnie cenią, są mną zainteresowani, chcą pomóc. I że jestem całkowicie akceptowana. I szanowana. I że pociągam też seksualnie.
Sprawdziłam co znaczy imię Edziu pismem dziecka wewnętrznego. Jest to ktoś, kto otacza opieką dom, rodzinę i zwierzęta, czasem jest w dobrym nastroju, czasem złym, słowem jest zmienny w nastrojach.

Kobieta – tleniona blondynka, krótko obcięte włosy, głębokie zmarszczki. 40-46 lat. I mężczyzna – ciemny szatyn. Oboje szczupli. On pilnuje jej. Są razem. Wszystko sprawdza. Ją to denerwuje. Jest zła. Oboje robią sobie na złość. Jest śmieszna scena, kiedy kobieta ma w ręce kubek z wodą, żeby podlać kwiaty, a mężczyzna pełen podejrzeń każe jej pokazać co tam jest. Oboje w końcu taka scena lekko rozśmiesza. Teraz jestem już tą kobietą w tym śnie. Pokazuję mu kwiaty w ogrodzie, którymi zajmowała się ona. Są to przede wszystkim piękne floksy w różnych odcieniach różowego. Prześwieca przez płatki słońce. W ogóle w ogrodzie są zwykłe kwiaty : szafirki i pomarańczowe nagietki. Są zadbane. Cieszę się kolorami, wącham kwiaty i podaję mężczyźnie. Widzę, że zapach mu się podoba, rozluźnia się. Staje się spokojny, ośmielony. Najbardziej podobają mu się floksy, są dwa razy wyższe od pozostałych kwiatów. Ten ogród to w sumie jedna, zadbana prostokątna rabata. W śnie zwracam uwagę, że szafirki i nagietki są tej samej wysokości. Podaję mężczyźnie gałązkę floksów. Wiem, że nie tylko kwiaty mu się podobają. Czuję jego sympatię do mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz