Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 25 lutego 2012

Kobieta kot

Znalazłam w zakurzonej skrzynce na strychu małą karteczkę reklamującą karmę dla kotów, a na niej kilka aforyzmów o tych zwierzakach.
Człowiek jest cywilizowany na tyle, na ile potrafi zrozumieć kota.
Jean Cocteau
Obcując z kotem, człowiek ryzykuje jedynie to, że stanie się wewnętrznie bogatszy.
Colette
Kot jest domowy na tyle, na ile mu to odpowiada.
Sak
Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?
Mark Twain
Koty prowokują człowieka do nieustannych wyznań miłości.
Christopher Sandt

Hm... Obejrzałam właśnie "O czym marzą kobiety" i sobie pomyślałam, że  mężczyzna jest cywilizowany na tyle, na ile chce i potrafi zrozumieć kobietę. Obcując z nią  ryzykuje jedynie to, że stanie się wewnętrznie bogatszy. I warto mieć na uwadze to, że cywilizowana kobieta jest na tyle domowa, na ile jej to odpowiada. A czy dom bez kobiety - najedzonej, dopieszczonej i należycie docenionej - zasługuje w ogóle na miano domu? 
I zostało jeszcze ostatnia parafraza:
Kobiety prowokują mężczyzn do nieustannych wyznań miłości...? No to ja się chyba udam po naukę tej prowokacji do jakiegoś kota.
-Co tam zamruczałeś?! A... rozumiem... że to takie proste - wystarczy wymienić na nowy model i wtedy usłyszę wyznania... PODWÓJNE?!
-Bo i stary model je wtedy wymruczy, kochana. Nic tak nie działa na ludzi jak poczucie straty. A teraz za lekcję puszeczkę Gaurmet Gold, poproszę. Może być z kawałkami królika. Mrrr....


PS. Dzięki wszystkim z Internetu za życzenia urodzinowe. A Internetowi, że przypomniał komuś z reala i miałam  w domu miłego gościa*

wtorek, 21 lutego 2012

Zysk

Osiemnaście tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt trzy dni. W latach to równe 52. Za tydzień będzie zaś równe dziewiętnaście tysięcy dni. (Coś ciągle się liczy, albo na coś czy na kogoś...) 
... w sumie to życie to taki kalejdoskop... Obraz się zmienia i nigdy nie jest on taki sam, choć bywa łudząco (męcząco) podobny. Ale u mnie poruszyłam ostatnio dość mocno, zmieniłam dość radykalnie. I mam wrażenie, że w tym moim kalejdoskopie pojawił się nowy element, albo do tej pory go nie zauważyłam... Obraz zyskał dzięki niemu... Potraktować to mogę wszak jako urodzinowy prezent od Życia:)




niedziela, 12 lutego 2012

Esemesy

Dzisiaj ze starej komórki odczytywałam stare esemesy. Tu zostawiam niektóre z nich:
10/12/2011 godz.14:06
Myślę o Tobie. Czuję napięcie, tak jakbyś chciała wszystko przyspieszyć. Wyluzuj!
Gosia

11/02/2011
śniłaś mi się w nocy. Byłam u Ciebie w domu i piłam kawę z filiżanki. Kawa bardzo mi smakowała a szczególnie fusy-smakowały jak czekolada. Atmosfera snu była miła. Pozdrawiam Gosia

21/10/2010
Cześć! Pomyślnie dotarłam do Aszramu, teraz jem papaje i myślę o Tobie. Jest gorąco i parno, po ulicach biegają małpy a w łazience jaszczurka.
Gosia

Tak bardzo szkoda






niedziela, 5 lutego 2012

Jeśli

Jeśli nie mówisz prawdy o sobie, nie możesz jej mówić o innych.
                                                        Virginia Woolf
Pomyślałam czy powiedzenie:
Jeśli nie możesz powiedzieć prawdy o sobie, nie możesz jej mówić o innych,
choć  brzmi niemal tak samo, to tym samym nie jest.

sobota, 4 lutego 2012

Dobra inwentaryzacja snów

Czytam:
Głównym celem inwentaryzacji jest ustalenie rzeczywistego stanu aktywów i pasywów. W szczególności sprowadza się to do:
1.uzgodnienia zapisów księgowych ze stanem rzeczywistym,
2.rozliczenia osób materialnie odpowiedzialnych za powierzony im majątek,
3.dokonania oceny przydatności gospodarczej składników majątku objętych spisem,
4.przeciwdziałania stwierdzonym w czasie spisu nieprawidłowościom w gospodarce składnikami majątku (nadmierna ilość, niechodliwość).
Mój bilans:  stan rzeczywisty był w snach już siedem lat (a nawet czterdzieści siedem) dokładnie znany, 
osób nie rozliczam, a jedynie dziękuję za podzielenie się snami,
nie stwierdzam nieprzydatnego żadnego składnika majątku snowego, 
zaś stwierdzić mogę, że brak towaru niechodliwego i nie ma żadnych nieprawidłowości.

Tu zostawiam zaś na koniec bilansu: sen - drogowskaz-przepowiednia, który przyśnił mi się kilka lat temu:
Idę przez jakieś wysokie trawy. Obie ręce mam zajęte, bo trzymam do piersi przytulone gąsiątko. 
Jest mglisto i szaro, noc. Trawy są tak wysokie i gęste, że z trudnością udaje mi się przez nie przedzierać, aż bolą mnie ręce. Mam je zajęte bo  ochraniam pisklę, a ramionami rozdzieram trawy. W pewnym momencie, gdy już jestem na jakiejś polanie, atakuje mnie dziki, biały koń. Próbuję się jakoś bronić, on staje dęba, jest wściekły. Wtedy pojawia się chłopak i to na niego rzuca się zwierzę. Ja postanawiam chronić gąsiątko, a tego chłopaka, choć mi go szkoda, chcę pozostawić na pastwę konia. Ale w pewnym momencie widzę, że chłopak ma w rękach koniec sznura, na którym jest koń. Zatrzymuję się i pomagam chłopakowi uporać się z wściekle atakującym czworonogiem. Teraz jesteśmy ja i ten chłopak razem. Trzymamy się za ręce i idziemy przez jakieś łąki, trawy, ale już nie tak wysokie. Pojawia się mój pies  Dobra, czarna suka. Towarzyszy nam. Nagle widzę jak wypada na nas sfora obcych psów, choć wyglądem przypominają mojego. Też są czarne. Mój pies, mimo że jeden, dzielnie nas broni przed zgrają. Wiem, że sobie poradzi. Budzę się.
Moja Dobra

Sekret

Sen  sprzed dwóch lat:
Jestem z córką na dworcu. Czekamy na pociąg. Na peronie wielu podróżnych. Nagle pociąg wjeżdża. Zastanawiam się, gdzie mamy się skierować, czy do początkowych wagonów czy ostatnich. Początkowe są bliżej. Ale Róża bierze mnie za rękę i przeciskamy się przez tłum, który z każdą chwilą gęstnieje. Córka mówi, że mamy wsiąść do ostatnich wagonów. Wierzę jej i ufam, wiem, że tak jest z jakiegoś powodu dla nas najlepiej. Za chwilę tłum jest już tak gęsty, że nie udałoby nam się dostać na koniec pociągu. Zrobiłyśmy to w ostatniej chwili.
Cofnięcie się do przeszłości z jednoczesnym nieprzerywaniem podroży życia jest możliwe, a czasem wręcz wskazane.
Kilkanaście dni temu przeniosłam się zaś w przyszłość. I poznałam sekret własnego serca. Bolało, bardzo, coraz bardziej. Bo z całą mocą dane mi było odczuć czego moje serce nie chce. Pękało niemal z rozpaczy. A mój rozum, gdy … zrozumiał,  to po tej całej huśtawce,  jest we mnie coraz większy spokój. Jasność.  Tak właśnie się chyba zawsze dzieje, że  gdy  człowiek zrozumie czego chce jego serce, a czego nie, a jego rozum  to przetrawi i w pełni się z tym zgodzi, to ogarnia człowieka spokój i jasność myśli. I przychodzi czas na świadome zaakceptowanie  przeszłości i świadome kreowanie przyszłości.