Tiaa... Myślę, że moja mama woli nie zadawać się z osobami, która według niej są "zarażone". Nawet jeśli taką osobą byłoby własne dziecko.
Obym NIGDY nie upodobniła się do niej. I NIGDY nie zapomniała jak to jest zostać wykluczonym. I że moje dzieci to odrębne istoty, nie są takie jak ja. A skleroza w tych sprawach ma zakaz wstępu, po prostu SIO!
A dzisiejszy dzień spędzam objadając się prezentem czyli tortem czekoladowym upieczony przez dzieciaki, pycha. Na mikrofalówce czekają bilet do teatru na "Mayday", a na pulpicie mojego kompa znalazłam to:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz