Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 2 kwietnia 2011

Integracja

Najmłodszy pokazał mi to:
-I chciałbyś, żebym tak się zachowywała na stare lata?
-No pewnie.
A ja się zastanawiam, że to chyba bardziej zdziecinnienie niż zachowanie w sobie dziecka...  może się mylę, ale... 
Jakiś czas temu doszło do moich uszu, że syn ma problemy z francuskim, a dokładnie to z nauczycielką od tego języka. Wysłuchałam go, a potem powiedziałam, że tym razem będę na zebraniu i osobiście z tą kobietą porozmawiam. Za kilka dni dowiaduję się od córki, że syn chodzi na francuski i nie ucieka z lekcji. No to ja nie do końca w temacie byłam, bo o wagarowaniu nic nie było mi wiadomo. Ale widać wysłuchanie dziecka dało rezultat pozytywny, choć pani swego postępowania nie zmieniła. Zebranie za niecałe dwa tygodnie, zobaczymy co wskóram, w końcu ktoś tu liczy na moją dyplomację.
A jutro idziemy do Zoo. Nie byłam od ładnych kilku lat, przynajmniej za nowej dyrekcji Ogrodu. Mam zamiar wykupić karnet, bo syn ma. Chodzi tam by szkicować zwierzaki. Fajna ta jego kreska, ciepła, prawdziwa. A ostatnio narysował swój autoportret patrząc w lustro. Praca wysłana na konkurs. I zobaczyłam coś.... z jednej strony dobra kreska, ale w tych narysowanych oczach ogromny smutek i coś jeszcze ... i...
-Wiesz, chcę razem z Tobą iść do zoo, też sobie kupię karnet.
-Chcesz chodzić do zoo?
-Nie ma działki, więc zamiast kwiatów będę fotografować zwierzaki. I popatrzę jak rysujesz:)
A z kuchni głos córki:
-Wiesz, mama chce się z Tobą integrować. ;)
Bzzzz... te dzieciaki, które nie wiadomo  kiedy dziećmi być przestają... I jak jak to ma się do tych zabawowych staruszków? Nie dorośli czy też nadrabiają zaległości?


 Dobra, kończę sprzątanie i pora na film. Kilka dni temu zaczęłam z dzieciakami oglądać "Gran Torino", a dzisiaj reszta filmu. :))

3 komentarze:

  1. Moze tym staruszkom tak jak i mnie nie dane bylo byc dziecmi i moze poprostu nadrabiaja stracone lata beztroskiej mlodosci ? Moze lepiej tak niz zostac starym zdziwaczalym zgredem, zatruwajacym zycie innym ? O matko to moze i ja tak bede miala ...
    Zreszta rozwijanie mojego plastycznego talentu tez nie bylo mi dane. Zawsze pieknie rysowalam, pani na plastyce wychwalala, koledzy z pracy mamy tez chwalili, a mama ... Pamietam ze za namowa kuzynki zapisalam sie na zajecia plastyczne do domu kultury i nawet udalo mi sie byc na zajeciach kilka razy, dopuki mama sie nie dowiedziala ... Zrobila mi scene zazdrosci, ze jak moglam jej cos takiego zrobic, ze przeciez ona jest plastykiem i dlaczego jej nie powiedzialam ze chce sie uczyc rysowac, bo ona sama moglaby mnie uczyc, ze ja majac ja nie musze wcale wloczyc sie po jakichs domach kultury. Ja wysluchalam, przyjelam do wiadomosci i wiecej nie poszlam na zajecia, zostalam skutecznie zniechecona, ale nie dostalam ani jednej lekcji od mamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Dino...
    To bardzo przykre o czym napisałaś, nie ma chyba nic bardziej przygnębiającego, gdy rodzic rywalizuje z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie pomyslam o tym w ten sposob, to znaczy ze to byla rywalizacja, hum ... chociaz w tym przypadku mozna bylo to tak odebrac, ale byly tez inne rzeczy do ktorych moja mama mnie zniechecila, miedzy innymi do pisania. Nie wiem dlaczego w ten sposob postepowala i chyba sie juz nie dowiem. Udalo mi sie jedno, ze od jakiegos czasu ze mna rozmawia, normalnie prowadzi ze mna dialog, a nawet potrafi wysluchac moich argumentow i przyjac je do wiadomosci i jest mi lzej, mysle ze jej rowniez.
    Juz nie zyje przeszloscia bo to mnie skutecznie niszczylo, nie pozwalalo isc do przodu, pogodzilam sie z nia, tylko czasem wspomnienia mnie mecza, ale teraz przychoda i odchodza nie wierca dziury w duszy.

    OdpowiedzUsuń