Uzbierało ich się trochę, a zatem...
W Ciechocinku było ciepło i początkowo nic mi się nie śniło. Przy Tężniach kupiłam od pewnego Indianina łapacz snów. I wtedy miałam pierwszy.
Ludzki los
Śniło mi się, że ktoś mi tłumaczył jak to jest z ludzkim losem-przeznaczeniem. Z jednej strony sprawy są ustalone, ale z drugiej mamy wolny wybór, jedno nie wyklucza drugiego. Miałam w tym śnie taką jasność tego co mi wyłożono. Ten zaś co mi to tłumaczył robił to w sposób bardzo spokojny i czułam, że może to być nie człowiek, ale ktoś z kosmosu reprezentujący wyższą inteligencję. Narysował taki znak, symbol losu:
W Ciechocinku było ciepło i początkowo nic mi się nie śniło. Przy Tężniach kupiłam od pewnego Indianina łapacz snów. I wtedy miałam pierwszy.
Ludzki los
Śniło mi się, że ktoś mi tłumaczył jak to jest z ludzkim losem-przeznaczeniem. Z jednej strony sprawy są ustalone, ale z drugiej mamy wolny wybór, jedno nie wyklucza drugiego. Miałam w tym śnie taką jasność tego co mi wyłożono. Ten zaś co mi to tłumaczył robił to w sposób bardzo spokojny i czułam, że może to być nie człowiek, ale ktoś z kosmosu reprezentujący wyższą inteligencję. Narysował taki znak, symbol losu:
Potem już w dzień kupiłam "Gwiazdy mówią". Nie wiem dlaczego, bo praktycznie od dawien dawna tego pisma nie kupuję. Tam był dokładnie ten sam znak, tyle że w kolorze nie czarnym tylko czerwonym. Artykuł miał tytuł: "O pożytku płynącym ze zmian. Co może nam przynieść półkrzyż znaków zmiennych?" Astrolog Piotr Gibaszewski napisał, że w sierpniu półkrzyż utworzą Jowisz w Pannie, Saturn wzmocniony Marsem w Strzelcu i Neptun w Rybach.
W śnie wszystko rozumiałam, ale na jawie ciężko mi było to co mówiono powtórzyć i nie było to już takie proste.
Zmiana tapety
sierpień 2016
Śniłam, że pani Dorotce pokazuję ścianę w moim mieszkaniu i mówię:
-Niech pani patrzy, jest tak jak u B.
Ściana jest wytapetowana na środku, tapeta jest w brązach i kolorystycznie pasuje do mebli, które stoją po bokach. Nagle dociera do mnie, że ta tapeta jest zbyt ciemna. Podejmuje decyzję - zrywam tapetę dwoma czy trzema szarpnięciami. Łatwo odchodzi, na dole jest jeszcze wilgotna i odnoszę wrażenie, że jest tam dane za dużo kleju. Już się zastanawiam, czy w domu albo w piwnicy nie ma jakiejś tapety, która by pasowała. Musiałaby być jasna, najlepiej biała. W myślach przeglądam miejsca gdzie mogłabym znaleźć jakąś rolkę. Ewentualnie uwzględniam zakup.
Wszy
Widziałam tył czyjejś głowy. Włosy raczej jasne, krótko ścięte, ale w jednym miejscu było "gniazdo" wszy. Te wszy nie wyglądały jak wszy, ale jak małe białe robaki, jakich używa się na ryby, tylko były mniejsze i chudsze. Rozgniatałam je, ale nie zrobiłam tego do końca. Jakaś cześć została. To usuwanie nie było łatwym zajęciem. Odrzucało mnie od tego. Potem znowu zobaczyłam czyjś tył głowy i tych "wszy" było znacznie więcej, ale ja już nic z tym nie robiłam tylko zastanawiałam się czy się tym nie zaraziłam. Gdzieś świtała myśl, że może gdybym wtedy wybiła je wszystkie, to tak by się nie rozmnożyły. To jednak mnie przerastało.
Ucieczka
Widziałam tył czyjejś głowy. Włosy raczej jasne, krótko ścięte, ale w jednym miejscu było "gniazdo" wszy. Te wszy nie wyglądały jak wszy, ale jak małe białe robaki, jakich używa się na ryby, tylko były mniejsze i chudsze. Rozgniatałam je, ale nie zrobiłam tego do końca. Jakaś cześć została. To usuwanie nie było łatwym zajęciem. Odrzucało mnie od tego. Potem znowu zobaczyłam czyjś tył głowy i tych "wszy" było znacznie więcej, ale ja już nic z tym nie robiłam tylko zastanawiałam się czy się tym nie zaraziłam. Gdzieś świtała myśl, że może gdybym wtedy wybiła je wszystkie, to tak by się nie rozmnożyły. To jednak mnie przerastało.
Ucieczka
Sen z rana 21 sierpnia 2016
W śnie postanowiłam opuścić miejsce pobytu i uciec z dzieckiem. To była dziewczynka w wieku około 6 lat i przypominała mi Zosię. Uciekałyśmy górą po dachach. Była noc. Miejscami była woda. Bałam się o tę dziewczynkę, żeby gdzieś nie dostała się na głęboką wodę. Pilnowałam dziecka. W pewnym momencie trzeba było skoczyć z dużej wysokości. I ja to zrobiłam. Lekko. Nogi sprężyste. Uświadomiłam sobie, że mam staw skokowy po skomplikowanym złamaniu, ale przy skoku nic się nie stało. Ba, czułam obie nogi tak samo, jako zdrowe, w pełni sprawne.
W tej naszej wędrówce byłyśmy z konieczności zmuszone "odwiedzać" różne mieszkania aby iść na przód. Z reguły wchodziłyśmy przez okna. Większość lokatorów była nam przychylna. Tylko raz ktoś okazał się gburowaty. W końcu trafiłyśmy na duże mieszkanie. Weszłyśmy do sypialni dzieci. Taki niemowlak-berbeć zaraz przygramolił się do Zosi i w nią się wtulił, i zasnął. Widać, że mu tego brakowało. Drugie dziecko było większe, ale młodsze od Zosi. Było przy mnie. Domyślałam się, że tu mieszka młode małżeństwo. weszłam do rozległej łazienki. Młoda, jasnowłosa kobieta coś w niej robiła, chyba prała. W pomieszczeniu panował nieład. Powiedziałam, że chciałabym skorzystać z łazienki, chciałam siku. Wskazała na takie lekkie podwyższenie - podest na którym były trzy dziecięce muszle klozetowe. Wyszła bym spokojnie skorzystała z łazienki. Obok tych kibelków zobaczyłam malinowy, lekko spłowiały plastikowy nocnik a w nim duży stolec i pełno w nim ruszających się owsików czy też kawałków tasiemca. Pasożyty były też na zewnątrz. Wiedziałam, że trzeba szybko opuścić to mieszkanie bez wzbudzania podejrzeń. Zobaczyłam męża tej kobiety, był ciemnowłosy, dość wysoki. Wiedziałam, że nie mogę po sobie dać poznać, że wiem o pasożytach, a mieszkanie trzeba tak opuścić by oni się nie spostrzegli. Z jakiejś szafki zabrałam długą paczkę herbatników na drogę i coś jeszcze do jedzenia, i zabrałam Zosię.
Potem był jakiś policjant. Uświadomiłam sobie, że tego mężczyznę już gdzieś poznałam. Miał ciemne włosy, widziałam jego nagi tors, na nim też były czarne włosy. Przytuliłam się do niego, do tego torsu i przez chwilę było mi tak dobrze i odnosiłam wrażenie, że jemu też. Ale potem twarz tego mężczyzny zmieniła się. Oczy stały się stalowo zimne, twarz się trochę wydłużyła. Górne zęby jedynki nachodziły na siebie tak na skos i jedna była nierówna, jakby wykruszona. W głowie odezwał mi się dzwonek alarmowy.
W śnie postanowiłam opuścić miejsce pobytu i uciec z dzieckiem. To była dziewczynka w wieku około 6 lat i przypominała mi Zosię. Uciekałyśmy górą po dachach. Była noc. Miejscami była woda. Bałam się o tę dziewczynkę, żeby gdzieś nie dostała się na głęboką wodę. Pilnowałam dziecka. W pewnym momencie trzeba było skoczyć z dużej wysokości. I ja to zrobiłam. Lekko. Nogi sprężyste. Uświadomiłam sobie, że mam staw skokowy po skomplikowanym złamaniu, ale przy skoku nic się nie stało. Ba, czułam obie nogi tak samo, jako zdrowe, w pełni sprawne.
W tej naszej wędrówce byłyśmy z konieczności zmuszone "odwiedzać" różne mieszkania aby iść na przód. Z reguły wchodziłyśmy przez okna. Większość lokatorów była nam przychylna. Tylko raz ktoś okazał się gburowaty. W końcu trafiłyśmy na duże mieszkanie. Weszłyśmy do sypialni dzieci. Taki niemowlak-berbeć zaraz przygramolił się do Zosi i w nią się wtulił, i zasnął. Widać, że mu tego brakowało. Drugie dziecko było większe, ale młodsze od Zosi. Było przy mnie. Domyślałam się, że tu mieszka młode małżeństwo. weszłam do rozległej łazienki. Młoda, jasnowłosa kobieta coś w niej robiła, chyba prała. W pomieszczeniu panował nieład. Powiedziałam, że chciałabym skorzystać z łazienki, chciałam siku. Wskazała na takie lekkie podwyższenie - podest na którym były trzy dziecięce muszle klozetowe. Wyszła bym spokojnie skorzystała z łazienki. Obok tych kibelków zobaczyłam malinowy, lekko spłowiały plastikowy nocnik a w nim duży stolec i pełno w nim ruszających się owsików czy też kawałków tasiemca. Pasożyty były też na zewnątrz. Wiedziałam, że trzeba szybko opuścić to mieszkanie bez wzbudzania podejrzeń. Zobaczyłam męża tej kobiety, był ciemnowłosy, dość wysoki. Wiedziałam, że nie mogę po sobie dać poznać, że wiem o pasożytach, a mieszkanie trzeba tak opuścić by oni się nie spostrzegli. Z jakiejś szafki zabrałam długą paczkę herbatników na drogę i coś jeszcze do jedzenia, i zabrałam Zosię.
Potem był jakiś policjant. Uświadomiłam sobie, że tego mężczyznę już gdzieś poznałam. Miał ciemne włosy, widziałam jego nagi tors, na nim też były czarne włosy. Przytuliłam się do niego, do tego torsu i przez chwilę było mi tak dobrze i odnosiłam wrażenie, że jemu też. Ale potem twarz tego mężczyzny zmieniła się. Oczy stały się stalowo zimne, twarz się trochę wydłużyła. Górne zęby jedynki nachodziły na siebie tak na skos i jedna była nierówna, jakby wykruszona. W głowie odezwał mi się dzwonek alarmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz