W poniedziałek wieczorem mnie rozłożyło. Co to nie wiem, ale w tym ostatnio zapisanym śnie miałam obraz moich nędznych brwi, a to odzwierciedlenie stanu nerek, zatem nie dziwota, że "leżę i kwiczę". W poniedziałek wcześnie rano wyjeżdżam, wszystko już zaplanowane, zapięte na ostatni guzik, więc niech się teraz wychoruję, a potem już niech będzie spoko. Pragnę przywitać Bałtyk zdrowa i pełna wigoru.
zdjęcie z internetu
Dzisiaj pocę się jak mysz. Węzły chłonne przy szyi popuchnięte, w głowie stado krasnoludków w metalowych bucikach przytupuje. W nocy brałam Lachesis 9CH, bo miałam wrażenie, że ktoś lub coś chce mnie udusić.
Najważniejsze - córa rano się broniła i obroniła. Mam zatem w domu magistra. I to jest dobra wiadomość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz