Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

wtorek, 8 grudnia 2015

Bez zmartwień

Przeforsowałam przedwczoraj nogę to raz, a dwa już nie cieknie z niej ciemna krew, skóra się goi i toksyny zostają wewnątrz. Wczoraj grzecznie cały dzień przeleżałam z nogą w górze. Pomogło. Zbladła, nie ma już takiej twardej czerwonej opuchlizny na łydce i nie jest już mocno ciepła. 
Dzwoniła z Indii przyjaciółka. Głos jakby była tuż obok, a nie na drugim końcu świata. Powiedziała, że rana może jeszcze się otworzyć, i żebym się tym nie martwiła. Zatem się nie martwię. Właśnie zjadłam kawałek mocno gorzkiej czekolady. Pychota. Niech  tam endorfiny buszują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz