Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

wtorek, 4 sierpnia 2015

Sny Wleniowe

Sen o ptaszkach łapanych w locie
Śniło mi się, że łapię w dłonie małe ptaszki. Robię o z łatwością i bardzo delikatnie. Ptaszki budzą moją miłość. Kiedy przelatują obok mnie bez trudu  ot tak biorę w dłonie, przytulam, delikatnie całuje i wypuszczam. Robię to cztery razy. Za każdym razem to jest mały ptaszek. Każdy jest inny. Są ładne, nie są pstre tylko w kolorach ziemi.
Olivia Charmaine

Sen o lisie w mieście

Jestem gdzieś w mieście. Idę na spotkanie z mężem. On jest gdzieś, w jakimś towarzystwie i nie myśli o mnie. jest ze mną chyba któryś z synów. Nagle dostrzegam lisa. Widzę go dokładnie. Ma letnie futro. Jest dzikim zwierzęciem, które jednak uczy się życia w mieście. Kiedy patrzę na jego pysk, uzmysławiam sobie, że już gdzieś to zwierzę widziałam. Przed lisem pojawia się mur. Wysoki, ceglasty. Zastanawiam się jak sobie ten zwierzak poradzi i wtedy ze zdziwieniem obserwuję, że wdrapuje się na tę pionową ścianę wbijając pazury w szpary między cegłami. Nie sprawia mu to trudności, po chwili znika po drugiej stronie muru.
foto Richard Peters
18.07.2015
Dzisiejszej nocy miałam sen nad ranem. Wpierw śniło mi się, że załatwiam mieszkanie. Podpisałam jakieś dokumenty, a teraz jestem trochę w rozterce, bo jak mogłam tak w ciemno podpisać umowę kiedy nie widziałam jeszcze mieszkania. Zatem idę zobaczyć gdzie mamy zamieszkać. To jest na Ostrowie Tumskim. Przepiękna okolica, a my mamy mieszkanie w ślicznej, odnowionej żółtej kamieniczce na rzeką. Mieszkanie jest mniejsze od obecnego i to troszkę mnie martwi. Mamy dwoje małych dzieci, więc myślę, że mogą być w jednym pokoju. Okolica nad rzeką jest malownicza i to dobre miejsce dla męża na łapanie ryb. Kiedy wracamy, z nim i chyba ze starszym synem, natrafiamy na plan filmowy. Kręcą film o wojnie. Pani reżyser to coś jak mama Nikodema - bardzo przejęta swoja rolą. Jakoś udaje nam się ten plan ominąć i wtedy dostrzegam lecące samoloty. Są niezbyt duże, czarne na tle zmierzchającego nieba. Dociera do mnie, że to atak bez uprzedzenia. Kiedy samolotów już nie widać, biegnę w stronę domu by ostrzec pozostałe dzieci. Gdzieś po drodze rozdzielam się z mężem i synem. Na chodnikach widzę małe grudki przypominające kawałeczki lawy czy kamyczki. One zaczynają dymić. Wpierw troszkę ale za chwile z wielką siłą.  Uświadamiam sobie, że to te czarne samoloty zrzuciły te czarne kamyki. To atak bronią chemiczna. Przy zetknięciu z podłożem z tych kamyków uwalnia się trujący gaz. Chodzi o wytrucie ludzi. Potem, bez żadnych strat, z łatwością zajmie się całe miasta, trupy zaś usunie. Pozostanie wszystko, domy, sprzęty, maszyny itd.
Biegnę, nie wiem czy zdążę. wiem, że trzeba w domu uszczelnić drzwi i okna, wentylację, tak by dym się nie dostał. Potem on się zneutralizuje. W ten sposób można jedynie ocalić życie, ale ja nie wiem czy zdążę.
19.07.2015
Sen niewyraźny o Zosi i katastrofie
Śniłam, że jestem z Zosią, którą czeka trudne doświadczenie, chyba operacja i pobyt w szpitalu. Zatem chcę jej, póki jest ze mną, umilić jakoś czas. W kiosku są zabawki, takie trochę tandetne. I dość drogie - 20 zł.
Zosia chce taką zabawkę, ale wiem, że się nią długo nie pobawi, to taka jednorazówka. I wtedy, taki podrostek, jakieś 11 lat, podchodzi, daje 100 zł, kupuje ostatnie 3 zabawki. Są we mnie sprzeczne uczucia, z jednej strony zastanawiam się czy nie odkupić jednej zabawki, a jednocześnie wiem, że to szmelc i nie chcę tego. Uświadamiam sobie że ten chłopiec nie zna wartości pieniędzy. Dla  niego one łatwo przyszły więc wydaje je na byle co.
Potem widzę  z daleka jakąś halę-targowisko. I zawala się tam dach. Dochodzi do katastrofy. Nad halą dostrzegam jakiś przedmiot. Myślą go naprowadzam, spada na halę i okazuje się być takim gigantycznym ochronnym spadochronem. Ja i mąż biegniemy na miejsce katastrofy, ale przedtem próbujemy się czegoś dowiedzieć z tv. To jakieś strzępki informacji, nic konkretnego. Na miejscu widzę połamane sprzęty, porozrywany materiał tego spadochronu. Nie widać ludzi. Uprzytamniam sobie, że przecież mogę zadzwonić na  komórkę córki. Okazuje się, że ona i Zosia są w domu i nic im się nie stało. Wtedy dociera do mnie, że mam złamaną nogę więc natychmiast sen przenosi mnie na wózek. Czekam w nim przed halą na męża. Gdzieś kołacz myśli, że jetem bezbronna na tym wózku, więc ktoś może mi zrobić krzywdę. wtedy sen tego kogoś naprowadza, a wtedy ja dochodzę do wniosku, że mam dosyć tego snu i się budzę 
21.07.2015
Wiele mi się śniło, ale najbardziej zapamiętałam scenę, gdy muszę gdzieś szybko podbiec. Robię to  sprawnie i bez wysiłku. Wtedy pojawia się w śnie myśl, że przecież jestem po złamaniu nogi i ledwo chodzę, a bieganie jest niemożliwe. Następnie w śnie dochodzę do wniosku, że skoro śni mi się sprawne bieganie to oznacza, że wszystko dobrze się zakończy i będę w pełni sprawna. Tak więc nie tylko jestem w śnie świadoma mego stanu zdrowia, ale jednocześnie w śnie tłumaczę sen.
Erica Hopper


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz