Tej nocy, ledwie zasnęłam, śniłam sen o dużej żmii. Miała wielki czarny łeb i atakowała mnie. Groźnie otwierała paszczę. Za mną była jakaś ściana. Ten mur nie pozwalał na wycofanie się. Z całej siły zaczęłam przygniatać z góry głowę węża by paszcza mu się zamknęła i nie mógł mnie ugryźć. Obudził mnie mąż, który kład się do łóżka. I wtedy był taki moment, że jedna cześć mnie była jeszcze w śnie, a druga już na jawie. Czułam to naprężenie w rękach. Moje ciało naprawdę walczyło z gadem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz