Wczoraj nagle zachorowałam. Godzinę wcześniej byłam pełna sił. Energia mnie rozpierała i... całkowicie mnie zmogło. Wystarczyły kilkakrotne wymioty bym świat najchętniej oglądała z pozycji horyzontalnej. Energia się ulotniła, zostały marne resztki. Dzisiaj w domu, ale jutro już do pracy, bo już lepiej. Dużo lepiej.
Oglądam dobry film, ale jutro go skończę. Teraz potrzebuję snu. A kto nie, to zapraszam i dobranoc:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz