A jednak nie. Zostałam w domu. Nie poszłam do pracy. Za to moja energia gdzieś sobie poszła. Ciekawe gdzie...
Obejrzałam do końca film, który zaczęłam wczoraj ("Opowieść ojca") i... nie bardzo chcę tu i teraz o tym pisać.
Bo czyż nie brzmi to banalnie, że to miłość pozwala pokonywać największe trudności? I że szamanizm ma w tym swe źródło? I że sny to nie bredzenia zmęczonego umysłu? I że ustawienia rodzinne mają ogromne znaczenie? I że o tym wszystkim dawno wiedziano, może inaczej nazywano, a teraz po prostu należy sobie to przypomnieć?... ech...
I tylko zastanawiam się dlaczego z reguły tak się zdarza, że naprawdę wartościowe filmy mają tak niewielką oglądalność w porównaniu z tandetą... widać większość woli karmić swe umysły filmowymi fasfoodami. Szkoda, bo to dla umysłu prawdziwa szkoda...
http://www.youtube.com/watch?v=DyRJ4tbfWcQ
http://www.youtube.com/watch?v=DyRJ4tbfWcQ