Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

środa, 23 stycznia 2013

Pajęczynka i zamek

Dwa sny z dwóch ostatnich nocy tu zapisuję. Trzeci sen, nie mój, ale najmłodszego, nie mogę. Opowiedział mi go, ale zastrzegł sobie bym go nie publikowała. Szkoda, bo takiego fantastycznego snu to ja po prostu nie słyszałam. Gotowy materiał na film. Dobry film. 
Obudziłam się w nocy i byłam pod wrażeniem snu i wiedziałam, że muszę sen zapisać, bo rano już nie będę go pamiętała. Wstałam, poszłam do pracowni, wzięłam kartkę i długopis i tak to zapisała.
Sny to delikatna materia. Będę pod wrażeniem tego jak łączą i wykorzystują różne elementy by utkać fantastyczną tkaninę.
Sen o koniach i dziecku.
Miałam konia, inni też. Wiem, że był dyszel. Coś odgradzało ode mnie mojego konia. I spotkaliśmy, bo szłam z grupą, taki opuszczony wóz z koniem. I ten  koń każdego gryzł. I mnie także chciał chwycić zębami, ale mój koń tak się ustawiał, by tamten nie mógł mnie dosięgnąć. Tak ustawiał dyszel by mnie odgrodzić, ale w końcu już nie mógł. Musiałam sobie radzić sama z tym niedobrym koniem. To było bardzo męczące.
Tam (w śnie) była jakaś opowieść o pewnej rodzinie. Oni wywodzili się od kogoś znakomitego. Cały ten ród był właśnie taki znakomity i oni się czuli tacy lepsi od innych. ale ten ród już był bardzo nieliczny. Niknął. A oni się temu dziwili. U nich wybór kandydata czy kandydatki na męża czy żonę poprzedzony był długim przyglądaniem i badaniem tej osoby pod względem tego czy nadaje się, czy może wejść do tego rodu. I to było takie, no właśnie: czysta kalkulacja, ani słowa o uczuciach. Tam w ogóle te uczucia pomijano jako coś zbędnego. I w tym rodzie ktoś był taki zamknięty w sobie, smutny. I było dziecko tej osoby, jasny kilkuletni chłopiec. I chyba rozmawiałam z nim o tym koniu? (nie pamiętam) i on połączył coś w swojej główce i poprosił mnie abym poszła do jego rodzica ( to chyba była matka), powiedział: " Bo dotyk rozprasza smutek". Pomyślałam w śnie, że to dziecko jest bardzo mądre. Te słowa były dla mnie bardzo odkrywcze, że aż się obudziłam. Myślałam o tym złośliwym koniu, że to przez to, że nie był czule dotykany. A potem poczułam, że jak tego snu nie zapiszę, to go po następnym obudzeniu nie będę pamiętała. Że sny są zbudowane z różnej materii. Jedna jest nie do zdarcia, pamięta się sen przez całe życie. Inne są tak delikatne jak pajęczynka i że byle co potrafi ją porwać. Więc trzeba takie sny szybko utrwalać na papierze. Jak zdjęcia.
Ostatniej nocy miałam sen o zamku.
Miałam dom, a raczej go budowałam, bo był częściowo zbudowany. A może raczej to była przebudowa z remontem? W okolicy też ktoś robił to co ja: przebudowywał dom. Ta okolica jest mi znana z realnego świata. I poszłam zobaczyć i byłam i zdziwiona i nie bardzo mi się ten pomysł podobał. Ten ktoś miał spore fundusze. I na dole miał zrobione mieszkanie dla siebie i takie pomieszczenia z grami dla dzieci. Jakieś huśtawki, zjeżdżalnie, pojemniki z piłeczkami. Byłam z najstarszym synem, który w śnie miał 6 lat i był bardzo szczęśliwy, radosny mogąc się tam bawić. Górę tego budynku stanowił zamek. Był z wieloma wieżyczkami i bardzo, bardzo wysoki. Widziałam go z pewnej perspektywy jak niemal sięgał chmur, taki był lekko zamglony. Był taki bajkowy, w pastelowych kolorach: niebieski, kremowy, żółty, różowy. Kolorowy. Wpierw to wydawało mi się takie głupie, nie na miejscu, by dom przerabiać na takie coś, ale potem kilkakrotnie spoglądałam na ten zamek i coraz bardziej mi się podobał.  I wiedziałam, że ten człowiek całkiem dobrze prosperuje. Na dole jest ten niby plac zabaw dla dzieci, który daje profity, a ze szczytu tego zamku rozpościera się piękny widok i dorośli mają z tego frajdę, chętnie wykupują wejściówki by podziwiać  z góry piękną panoramę. W śnie rozmawiałam z synem tego gospodarza. Miał około 20 lat i to on mnie zaprosił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz