4 marca 2009
Śniło mi się, że widzę Kamila jak jeździ takim samochodzikiem-zabawką. Jest w sumie w tym śnie jeszcze dzieckiem. Nagle okazuje się, że ten samochodzik ma kilka biegów i Kamil porusza się bardzo szybko, oddala. To, dostaję informację, jest niebezpieczne, bo za bardzo oddalił się ode mnie. Zostanie bez opieki. Postanawiam dogonić go, biegnę zanim.
Potem jest sen, że idę takim zadrzewionym chodnikiem przy ulicy, jest lato, ładna pogoda. Jest dom dla osób z zaburzeniami umysłowymi, to mi się kojarzy z domem który znam, gdzie jest prowadzony taki ośrodek. Ale w śnie budynek jest nowszy, jaśniejszy, zadbany. I tak jak i w rzeczywistości jest otoczony niby parkiem i wysokim ogrodzeniem. I jest też zadrzewiony chodnik. Na drodze widzę małą myszkę. Pojawia się nieduży, młody kotek, taki biało szary. I martwię się o tę myszkę, bo kot się na nią czai. Ale nagle role się odwracają, to mysz atakuje kota, który zaczyna przed nią uciekać. Wpadają na ten niby park. Mysz jest rozzłoszczona i pełna agresji, kot zdezorientowany i taki biedny.
Potem jest sen, że idę takim zadrzewionym chodnikiem przy ulicy, jest lato, ładna pogoda. Jest dom dla osób z zaburzeniami umysłowymi, to mi się kojarzy z domem który znam, gdzie jest prowadzony taki ośrodek. Ale w śnie budynek jest nowszy, jaśniejszy, zadbany. I tak jak i w rzeczywistości jest otoczony niby parkiem i wysokim ogrodzeniem. I jest też zadrzewiony chodnik. Na drodze widzę małą myszkę. Pojawia się nieduży, młody kotek, taki biało szary. I martwię się o tę myszkę, bo kot się na nią czai. Ale nagle role się odwracają, to mysz atakuje kota, który zaczyna przed nią uciekać. Wpadają na ten niby park. Mysz jest rozzłoszczona i pełna agresji, kot zdezorientowany i taki biedny.
W trakcie jak obserwowałam tę gonitwę, to wpadłam niechcący na przechodnia. To mężczyzna taki już po trzydziestce, wysoki i dość szczupły. Oboje patrzymy na zwierzaki, a ja postanawiam dostać się do tej myszy pod spodem, bo jest siatka wokół parku, a ma dziurę na dole. Nie boję się zwierzęcia, wiem że nie zrobi mi nic złego, jest tylko wkurzone na kota. Ten mężczyzna mówi, że nie można być zbyt grubym, bo się nie dostanie przez tę dziurę. Robi mi się bardzo przykro, że tak pije do mnie. Mówię, że wiem że mam tuszę, ale wiem też uda mi się przecisnąć dołem. Wtedy jemu robi się tak głupio, bierze mnie w ramiona i tuli i tłumaczy, że nie to miał na myśli, że nie chciał mnie zranić. Uświadamiam sobie, że pierwszy raz ktoś tak wysoki mnie przytula. I wtedy też czuję, że to przytulenie dla mnie dość miłe, dla niego jest jeszcze milsze. Wyczuwam, że stał się pobudzony, że podniecenie wzrasta. Ponieważ jest wysoki, to to wyczuwam u siebie przez swoje i jego ubranie na wysokości serca. Naprężoną męskość. Tulimy się namiętnie się przez chwilę i wszystko zmierza do stosunku, ale ja nagle mówię, że nie. Że nie mam nic przeciwko przypadkowym kontaktom u innych, że to może być i fajne, ale ja tak nie chcę. Bo wpierw chcę go bliżej poznać, bo przecież go nie znam, ani nie kocham. Czekam co powie, czy zaproponuje jakieś dalsze spotykanie się. Budzę się.
Teraz to się dzieje, jest odwrócenie tego co zwykle takie oczywiste: kot atakuje mysz, a tu mysz nie respektuje tej zasady i atakuje kota i... czekam na propozycję spotkania. Sama jestem ciekawa co dalej...
6 marca 2009:
To jakiś duży plac, trochę przypomina deptak, wyłożony taką ozdobną kostką. Ma to być miejsce swobodnych spotkań dla mieszkańców miasta, a także tu mają się odbywać imprezy, koncerty. Spotykam znajomą. Ona jest z dorosłą córką. Ta znajoma w pewnym momencie daje mi worek (chyba cementu) do niesienia. Ten worek, choć nie jest duży, ciąży mi i niewygodnie mi się go niesie. W pewnym momencie róg, za który go trzymam, obrywa się. W końcu dochodzi do mnie dlaczego ja mam nieść ICH ciężar. Zgodziłam się mimowolnie, one uważają to za rzecz oczywistą, a dla mnie już to takie nie jest. Oddaję worek córce znajomej. Widzę niezadowolenie znajomej, ale nic nie mówi. Dochodzimy do trybun, to takie schody ciągnące się dość daleko. Władze miasta pozwoliły niektórym na zakończeniach tych trybun dobudować takie okryte kopułą miejsca dla całych rodzin. To właśnie ta znajoma jest w trakcie takiej budowy i pokazuje mi jeszcze nieukończoną lożę. Zastanawiam się, czy z tych miejsc będą też mogli korzystać inni. Idę już górą tych trybun. W pewnym miejscy nie zauważam kolejnej przebudowy i nagle ześlizguję się po kopule następnej takie budowli. Nie ma tam jeszcze piętrowych siedzeń. To jakieś trzy, cztery metry w dół. Zastanawiam się czy udami się z tej wysokości spadając nic sobie nie zrobić, ale jednocześnie czuję strach. Widzę oczami wyobrażani jak spadam na boki i jestem chyba ranna. Myślę jeszcze, że przecież to straszliwa lekkomyślność budowniczych, że nie zabezpieczyli niebezpiecznych miejsc. Budzę się.
Wtedy, 3 lata temu, zapisując sen dodałam uwagi:
Sen z ostatniej nocy chyba przed czymś ostrzega. Trzeba mi uważać bo zmianie uległo coś na mojej drodze. Jest nie bardzo widoczne, jak nie będę patrzyć pod nogi i uważnie stąpać, a zdam się na rutynę to łatwo się poślizgnę i polecę w dół.
Teraz zaś staje się ważne dla mnie przekazanie tego worka co ciąży. Muszę to zrobić z wyczuciem, choć będzie, czuję, dużo niezadowolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz