Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

niedziela, 21 sierpnia 2011

Demoniczność

Pamiętam jak kilka lat temu eksperymentowałam z reiki i przyszło mi na myśl, by Froci zrobić zabieg na jej wewnętrznego, osobistego demona. Tu uwaga, koty z reguły nie lubią by robić im zabiegi, ponieważ same to potrafią. No chyba, że kot jest chory. Wtedy jest szansa. Ale Frocia była wtedy zdrowa. Byłam więc przygotowana na jej niechęć. Ale o dziwo, zareagowała bardzo pozytywnie. Zaczęła namiętnie mruczeć, przytulać się, łasić, słowem była wręcz nienasycona w braniu. I bardzo szczęśliwa.
Opowiedziałam o tym córce. No i postanowiłyśmy eksperyment pociągnąć dalej. Zaproponowałam, by Róża zrobiła reiki demonowi naszego psa - Dobrej. Psy z kolei bardzo lubią by robić im zabiegi, wielokrotnie obserwowałam jaką sprawia im to frajdę.  Ale nigdy nie robiłam tego dla ich wewnętrznego demona. 
Suka akurat wyszła ze swego legowiska. Była jakieś półtora metra od córki, kiedy ta rozpoczęła zabieg. Pies stanął,  zjeżył się, warknął, potem podbiegł, ugryzł Różę i uciekł. A córkę zamurowało, mnie z resztą też. Bo takiej reakcji kompletnie nie przewidziałyśmy. Tym bardziej, że nasz pies nigdy do nikogo z domowników tak się nie zachował, a do tego był z nami od kilku lat, od małego szczeniaka. Tak więc dane nam było poznać demona naszej Dobrej. 
No cóż, przekonałam się z czasem, że wiele osób nosi w sobie podobne demony, które kompletnie nie wierzą w miłość. A kiedy ona ich dotyka, bronią się, kąsając. Ale jako że są ludzkie, nie zębami się posługują, ale słowami. 

demoniczna Frocia

i dobra Dobra

8 komentarzy:

  1. Masz rację Kingo - właśnie tak jest z ludźmi. Dziękuję Ci, że mi o tym przypomniałaś. Będę się starał trzymać mojego demona na wodzy.

    Pokój i Miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładnie piszesz i dzięki za dobre sóowa..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Zenzo, dochodzę do wniosku, że szczytem doskonałości nie jest trzymanie na wodzy, choć wodze są etapem. Jeśli spojrzysz na kartę tarota Słońce z tym dzieckiem na białym koniu, to zauważysz, że tam wodzy nie ma, za to na pewno znajdziesz tam Pokój i Miłość :)
    Cieplutko pozdrawiam Ciebie i Twego demona:)
    PS. Jestem na etapie wodzy

    OdpowiedzUsuń
  4. El,od dłuższego czasu czytam Twego bloga, zdjęcia na nim mnie urzekły,zostawiłam tam na samym jego początku także komentarze, dzięki za komplement:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziecko na białym koniu nie używające wodzy jest w buddyźmie przedstawione jako proces poskramiania byka. Symbol słońca jest prawdopodobnie dziesiątym obrazem pt. "W Świat".

    Bosy, z nagą piersią, mieszam się z ludźmi świata.
    Ubranie mam podarte i brudne, a zawsze jestem radosny.
    Nie używam magii, by przedłużyć sobie życie.
    Teraz przede mną martwe drzewa ożywają.

    http://nowaedukacja.pl/trungpa.html

    miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się to "zawsze jestem radosny", Zenzo, dla mnie na razie niedościgłe, co do magii, to ciągle jej używam, nawet ostatnio dzięki niej podsłuchiwałam jednego mistrza, nucił w ogrodzie to:
    http://www.youtube.com/watch?v=iMqCI3tfiVs&feature=related
    miłego wieczoru:)
    ps.po co ten ketonal nocą?....

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe co by o mnie powiedzial taki eksperyment?...jak bym zareagowała...hmmm mozna tak na ludziach?

    OdpowiedzUsuń
  8. można Aniu, co do reakcji, to w tym przypadku, którego tu ze zrozumiałych względów nie opiszę, wyglądało to jak scena z jakiegoś horroru. Wtedy nie rozumiałam co i dlaczego, teraz już wiem i rozumiem:)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń