Znajoma przyznała mi się, że gdy rozmawiałyśmy pierwszy raz przez telefon po kilkunastoletniej przerwie, uznała mnie za chorą psychicznie. Cóż, historia tak niesamowita, że nie powinnam się jej dziwić, że łatwiej było uznać, że to ze mną coś nie tak, niż że to co mnie spotkało to prawda. Toż to gotowy scenariusz kiepskiej opery mydlanej.
Mam nadzieję, ze wylewanie w takich ilościach łez, nie wejdzie mi w nawyk. A te wszystkie somatyczne dolegliwości miną mi, tak to czuję, kiedy dostanę zadośćuczynienie.
Zadzwoniłam ostatnio do mojego adwokata i powiedziałam, że choć wdeptują mnie w glebę to się nie poddam, będę się wspinać drogą pełzania.
Ktoś powiedział, że podli mężczyźni mogą być błogosławieństwem dla kobiet, które nie kochają siebie. Cóż, cholernie długą i bolesną przeszłam drogę do samej siebie, ale teraz psychopatę wyczuwam bezbłędnie.
Miałam być bez mieszkania, bez honoru, bez pieniędzy, bez zdrowia i rodziny, i przyjaciół, a wychodzi, że wszystko mam lub mieć będę. Stare powiedzenie, kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada, sprawdza się coraz wyraźniej.
Powiedziałam mojej przyjaciółce, że to kiedyś wszystko opiszę w książce. Ona na to:
- Ale zmienisz imiona?!
-W życiu, pod własnymi będą wszyscy.
-To podadzą cię do sądu.
-Tu mój szczery śmiech- Niech spróbują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz