Najpierw
poczułam przenikliwe zimno na wysokości serca. Niedobrze –pomyślałam. Potem nad ranem zaczęłam
"chrobotać" - w czasie oddychania wydawałam takie odgłosy jak kot,
który mruczy. Niedobrze, niedobrze. Tak zaczynało się szpitalne zapalenie płuc.
Poprzedniej nocy miałam sen. Widziałam moje płuca. Całe były rozpalone. I znów rano
"chrobotanie". Dzisiaj nad ranem zdecydowane "murmurando".
A jutro wyjazd do Wlenia. Zaczynam się bać, jak to będzie. W czasie niedawnej
relaksacji widziałam siebie nocą na Moście Pokoju. Refleksy na wodzie od świateł latarni od strony Ostrowa Tumskiego. Po
drugiej stronie mój ulubiony piękny Most Grunwaldzki. Dlaczego tutaj, w mieście jestem?
Odpowiedź
sama przyszła. Głos naprowadził, że chodzi o Grunwald. Zwycięstwo nad tym co
wydawało się niezwyciężone. Zaś jeśli chodzi o Most, to jego architekt załamał
się przed samą generalną próbą na jego, czyli mostu,
wytrzymałość, coś w pospiechu sprawdzając, doszedł do wniosku, że się pomylił,
że most nie wytrzyma i się zawali. Ten człowiek popełnił samobójstwo. Najciemniej jest przed samym wschodem słońca, nie poddawaj się,
przetrzymaj.
Potem moją
uwagę głos skierował na Ostrów Tumski. Przypomniał mi, że ten stary, ponad
tysiącletni kompleks budynków uratowano przed powodzią bardzo prostymi metodami - kładzeniem worków z piaskiem.
Pomogła wytrwałość i współpraca ludzi. A przecież wydawało się,
że to miejsce jest bez szans.
Nadal
jestem pełna obaw... bardzo chcę mu zaufać... w końcu ten głos nigdy mnie nie
zawiódł. Mąż i córka przypomnieli mi, że mam w
Jeleniej wysiąść na trzecim przystanku. Zapamiętałam już wcześniej jaka to ulica. Mąż się zdziwił, gdy powiedziałam: Obrońców Pokoju. Bo od
razu skojarzyłam to z Mostem Pokoju, na którym stałam w wizji na jawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz