Wyjeżdżam. Za godzinę lub dwie. Domem stanie się namiot. Ma być słońce, wiatr i jasne chmury. Drzewa nasycone zielenią i ich pląsające odbicie w wodzie jeziora. Ptaki w trzcinach. Rozgwieżdżone niebo. Dym z ogniska i pachnąca nim z rana gorąca kawa. Spokój. I totalne lenistwo. Słowem: dwa tygodnie odmóżdżenia.
Tak tam wygląda słoneczny ranek