Sny z tej nocy męczące. Wpierw obudziły mnie niedźwiedzie. Grasowały po mieście, chciały się dostać do mojego domu. Były podstępne, bezwzględne i krwiożercze. Z wielkim trudem udawało mi się ochronić przed nimi. W końcu przyszło zbawienne przebudzenie. Uf...
Zasnęłam. Zaraz potem zamiast niedźwiedzi pojawiło się stado wilków, tak samo zawziętych i okrutnych. Sny nie były wyraźne, pamiętam jedynie moje zdenerwowanie, strach, zmęczenie. I to, że był jakiś błąd ludzi, którzy zrobili coś, a nie zdawali sobie kompletnie sprawy z konsekwencji. Gdzieś kołatała myśl o wypadku w ZOO, gdzie ktoś przerzucił drewniany kloc przez fosę na wybiegu niedźwiedzi. Zwierzęta wydostały się bez trudu. Na szczęście ludzi wtedy było mało, bo pogoda brzydka. Drapieżniki uśmierciły kilkanaście sztuk gazeli. Głodne nie były, ale zabijały swe ofiary dla samej przyjemności zabijania.
Zasnęłam. Zaraz potem zamiast niedźwiedzi pojawiło się stado wilków, tak samo zawziętych i okrutnych. Sny nie były wyraźne, pamiętam jedynie moje zdenerwowanie, strach, zmęczenie. I to, że był jakiś błąd ludzi, którzy zrobili coś, a nie zdawali sobie kompletnie sprawy z konsekwencji. Gdzieś kołatała myśl o wypadku w ZOO, gdzie ktoś przerzucił drewniany kloc przez fosę na wybiegu niedźwiedzi. Zwierzęta wydostały się bez trudu. Na szczęście ludzi wtedy było mało, bo pogoda brzydka. Drapieżniki uśmierciły kilkanaście sztuk gazeli. Głodne nie były, ale zabijały swe ofiary dla samej przyjemności zabijania.