Sen o pocałunkach jeszcze we mnie krąży, choć już zasnuty delikatną mgiełką oddzielającą mnie od tego stanu szczęśliwości. Szkoda. Wpadają w oko, ucho i ręce małe okruchy czegoś, co gdzieś tam do snu nawiązuje.
Zaproszenie do telewizyjnego teatru. Oglądamy "Udręka życia", która na pewno mnie nie dręczy. Seniuk z Gajosem śpiewa: "Bo deszcz pada na świecie, a noce są zimne. I nie można przeżyć tego życia bez przytulenia".
Syn przynosi stare "Zwierciadło", a tam wywiad z Seniuk i czytam takie zdanie: "Ja byłam zawsze bardzo krytykowana przez moją mamę, bardzo przeżywałam brak jej akceptacji. Dlatego chwale córkę, a jeżeli krytykuje, staram się to robić tak, żeby jej nie dotknąć, bo wiem jakie to bolesne."
Podnoszę na ulicy zardzewiały kapsel Tymbarka, oczyszczam napis w środku, czytam: CAŁUSEM KURZ Z UCZUĆ ZRZUĆ.
Wczoraj wieczorem obejrzałam film o sile jednego pocałunku - "Delikatność".
We mnie deszcz, deszcz...słońce cudne zaś za oknami. Dobra pogoda by je umyć z kurzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz