Leczenie się ze współuzależnienia bardzo przypomina proces dojrzewania. 

sobota, 6 października 2012

Okropny sen

Z 2 na 3 października miałam sen:
Jadę z mężem samochodem.To taki wóz terenowy i mąż prowadzi. Mamy na masce tego wozu jakieś swoje rzeczy i leży tam też małe dziecko zawinięte w kocyk czy becik. To dziewczynka. Wpierw to jakby nasze dziecko, potem to bardziej moja podopieczna. Jedziemy i to że dziecko tak wieziemy zdaje się być czymś normalnym. Zaczyna padać deszcz i martwię się, że to utrudnia jazdę, a potem zaraz myślę o dziecku, że zmoknie i wtedy wjeżdżamy na most. Tuż przed dziecko zsuwa się z maski samochodu i i w tym kocyku turla się w stronę rzeki. Mąż nie zauważa tego zajęty prowadzeniem samochodu i wjeżdża na most, a ja krzyczę, by się zatrzymał i jeszcze w biegu wyskakuję. Chcę jak najszybciej dobiec do dziecka, ale mam na sobie jakiś ciężki płaszcz, który utrudnia mi bieg, próbuję go zrzucić z siebie. Jestem przerażona i w duchu się ganię, że jak mogłam w ogóle tak to dziecko narazić, że przecież powinno być w samochodzie z nami. Boję się o nie i to jest dla mnie wprost nie do zniesienia, ta myśl, że wpadło do wody i się utopiło. I wtedy mam taką wizję-odczucie, że dziecko jest całe, że kocyk je ochronił i zatrzymało się w trawie na brzegu, nie wpadło do rzeki. Obiecuję sobie, że już NIGDY nie  narażę je na niebezpieczeństwo. 
Budzę się i  na głos mówię: Boże!!! Co za okropny sen! Czym budzę męża ze snu.
Potem w ciągu dnia opowiadam sen przyjaciółce, a ona przypomina mi swoją wizję, w której widzi mojego męża  w domu, ale jakby zewnątrz budynku w takiej windzie (balkonie?).
Tutaj zapisuję sen, który dzisiaj (17.01.2013) opowiedział mi rano najmłodszy, ponieważ pragnę sen zapisać, ale jednocześnie ukryć ten zapis. Przeszłość wydaje mi się do tego dobra. A tytuł dość adekwatny.
Widzę jak babcia truje ciebie. Rozkrusza tabletkę i wsypuje do jedzenia, które ty masz jeść. Do tego daje zapach papierosów do kwiatów, aby tata myślał, że palisz i się z tobą rozwiódł. Ja mówię ci o tej tabletce, a babcia tłumaczy, że dodała tylko witaminy i pokazuje taką tabletkę. Ona jest fioletowa. A ja mówię: babciu, tamta była inna, biała. Jest kłótnia, a przychodzi Mikołaj i ...ja już jestem bardziej z nim, nim zainteresowany i trochę jest nam niezręcznie, mi i jemu. Wolałbym aby nie był świadkiem tego co się w domu dziadków rozgrywa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz