Mówiłam przyjaciółce: Jedź do sanatorium. Ale to było dalekie od niej. Potrzeba było wypadku, długiego leczenia, zwolnienia i w końcu teraz sam Ubezpieczyciel wysyła ją do uzdrowiska. Za kilka dni wyjeżdża nad morze.
Pomyślałam o sobie, że przecież ja mogłabym też skorzystać z takiego dobrodziejstwa i zregenerować się w jakimś sanatorium. Gdy tylko o tym pomyślałam, zaraz okazało się, że moi pracodawcy dają mi cały miesiąc urlopu w grudniu, bo wyjeżdżają do ciepłego, egzotycznego kraju.
Załatwiłam więc szybko co miałam załatwić i dostałam do wyboru 7 miejscowości. Poprosiłam o jeden dzień do namysłu. Potrzebny mi był. Przypomniałam sobie sen. Nie mój, ale kogoś z blogowiczów:
śnił mi się Ciechocinek, uzdrowisko znane mi tylko z nazwy i z wielu opowiadań zachwyconej solną kuracją ciotki. Nie mam solonego pojęcia w jakim celu tam sennie powędrowałem ,ale chyba wolno mi pofantazjować na ten temat. Po mieście oprowadzała mnie nieznajoma kobieta, która opisywała zalety uzdrowiska, ale ostrzegła mnie, że jeśli nie nazywam się Ciechociński, to nie mam wielkich szans na znalezienie miejsca dla siebie. „Każdy kto tu przychodzi na leczenie ma takie nazwisko,” dodała z uśmiechem.
Sen jak sen, ale we mnie coś drgnęło. Mój wewnętrzny kamerton zaczął działać i napisałam tej osobie wtedy tak:
Hm… to oczywiście Twój sen, ale… opowiadając go światu niejako staje się on wszystkich, zresztą sny tak naprawdę nie mają właścicieli…:) Może takie moje skojarzenie. Ta kobieta zwraca uwagę na nazwisko czyli tez nazwę, coś do czegoś musi pasować. Ciechocinek to dla mnie uzdrowisko, takie pierwsze co przychodzi mi do głowy. A oto co znalazłam o pewnej nazwie wsi Ciechr, cytuję:
Po raz pierwszy z nazwą tej miejscowości spotykamy się w dokumencie królewskim Bolesława Śmiałego wystawionym dla klasztoru benedyktynów w Mogilnie z roku 1065. Nazwa wsi zapisana została w języku staropolskim, Cechre. Jak łatwo zauważyć współczesny zapis tej nazwy nie uległ daleko idącym przeobrażeniom. Pomiędzy pierwszymi dwoma literami przybyło "i" a końcową literę "e" zastąpiono literą "z". Tak, więc współcześnie zapisujemy tą nazwę w formie "Ciechrz".
Poszukując etymologicznego znaczenia tego słowa znajdujemy je w wyrazie "cieszyć" i wywodzącym się z niego wyrazie pocieszać, od nich ciecha jako człon wyrazów pociecha, uciecha z kolei dalsze wywodzące się z nich słowa to ucieszny, cieszyciel, czyli dzisiejszy pocieszyciel. Człon nazewniczy ciech- znajdujemy w imiennictwie, czyli imionach takich jak Wojciech, Sieciech, z którego Szwieciech – Wszeciech, czy nazwach miejscowych: Ciechanowiec, Ciechanów, Ciechocin, Ciechocinek, Cieszyn, w końcu i nasz Ciechrz. Zdawałoby się, że na tym można byłoby już zakończyć wywód nazwy miejscowej Ciechrz, gdyby nie ten pierwszy zapis z 1065 r. Cechre, który zdaje się odnosić do słowa "Cech" – "kompania (rzemieślników)", z niemieckiego Zeche, słowo również znaczące tyle samo, co "kompania". Dlatego też tą pierwotną nazwę należałoby odnieś właśnie do słowa Cech, czyli do określenia grupy mieszkańców pierwotnej osady Ciechrz, zajmującej się jakąś dziś bliżej nieznaną czynnością zawodową świadczoną na rzecz grodu książęcego lub pobliskich grodów, granicznego w Rzadkwinie (Rodequino) i zaporowego dla Kruszwicy w Stodolsku (Stodólnie).
Pomijając zmiany w pisowni przyjmijmy nazwę miejscową Ciechrz jako tą wywodzącą się od słowa Ciecha, czyli miejsca radosnego zamieszkałego przez takąż ludność.
Hm... czy chodzi o osoby, które potrafią się cieszyć życiem i współpracować. To wtedy powstaje uzdrawianie? hm…
Dostałam wtedy odpowiedź:
wspaniale to zrobiłaś naprowadzając mnie na etymologię senną, co powinienem był zrobić sam, ale jakoś nie przyszło mi do łba. To było pocieszne pocieszenie od moich Przewodników którzy skorzystali z uczynności ezoterycznej gosposi. Przewodniczka we śnie była jasnym symbolem. Nazwisko znaczy że trzeba przestawić Ego na radość, pocieszanie i współpracę z “uzdrowiskiem mądrości ziemskiej -sól jest tu symbolem. Mnie się “Ciecho” kojarzył ze słowem “cichy”, bo ciecha i cisza mają wspólny źródłosłów.
Ta wymiana zdań odbyła się 2 grudnia 2008, a 2 grudnia 2012 mam być w uzdrowisku.
Był taki pasterz, który poszedł za wskazówkami snu. Tyle, że ja nie do Egiptu pod piramidy, ale do Ciechocinka się wybiorę. O czym mam pamiętać, co jest ważne? Współpraca i umiejętność cieszenia się życiem. Narzekanie zatem odpada;)
ps. obrazek stąd:
http://www.globtroter.pl/zdjecia/90362,maroko,poludnie,maroka,,,merzouga,erg,chebbi,karawana,ruszyla,,,.html