Zapis snu sprzed jakiegoś miesiąca, który niesie nadzieję, a który byłby zapomniany, żebym nie zostawiła gdzieś krótkiej informacji na fiszce: zapisać sen o fryzurze i lustrze.
Śniłam, że moje włosy wymagały wizyty u fryzjera, były już za długie, tworzyły nieład na głowie i trudno było z nich stworzyć jakąś zgrabną fryzurę. I kiedy tak się trochę miotałam, i oczami wyobraźni widziałam siebie z tą koniecznością skorzystania z salonu fryzjerskiego, a co chwila coś mi wypadało i odwlekało się w czasie, spojrzałam w lustro. I doznałam ogromnego zdziwienia, bo nie dość, że miałam śliczną twarzową fryzurę, włosy były krótko i zgrabnie przycięte, to jeszcze moja twarz była młoda i bardzo się sobie podobałam. To było takie miłe, takie przyjemne. Takie uczucie, że patrzysz i nie możesz się nasycić sama sobą. Tym widokiem. To coś jak patrzeć na twarz młodej Audrey Hepburn - delikatność, piękno, niewinność, doskonałość, i można tak spoglądać z nienasyconą przyjemnością w nieskończoność. W tym śnie byłam do niej podobna.
Czyżby przyśniła Ci się własna dusza?
OdpowiedzUsuńuściski :)
Jaka jest wg Ciebie interpretacja?
OdpowiedzUsuńDobry sen.Ja miewam ostatnio sny,że mam nie ogolone nogi i idę na imprezę w krótkiej sukience.Kooooszmar. :)
OdpowiedzUsuń