Czytam tego bloga, choć tam niby nic takiego się nie dzieje, to ja wyłapuję z tej pogaduchy zdania, które nagle uzmysławiają mi coś istotnego o samej sobie. To:
"Nie lubię tego uczucia, kiedy muszę być matką swojej mamy. Jakoś mi nie pasuje. Ileś tam lat tresury i uzależnienia sprawiło, że trudno mi się przekwalifikować. Wszystko to sprawia, że okropnie potrzebuje kogoś kto by się mną zajął i zaopiekował."
"Nie lubię szyb w oknach wystawowych. Nie cierpię kiedy nagle pojawia mi sie moje odbicie. Nie podobam się sobie i nic na to nie poradzę. Lepiej się nie oglądać, lepiej utrzymywać złudne wyobrażenia, że jakoś się wygląda, co najmniej tak, jak się czuję."
"Nie lubię szyb w oknach wystawowych. Nie cierpię kiedy nagle pojawia mi sie moje odbicie. Nie podobam się sobie i nic na to nie poradzę. Lepiej się nie oglądać, lepiej utrzymywać złudne wyobrażenia, że jakoś się wygląda, co najmniej tak, jak się czuję."
Napisałam tam trzy czy cztery komentarze, i to na początku, czyli jakieś 3 lata wstecz. Ale już tego robić nie będę, za tłoczno, za dużo tam oczu. Nie. Nagle uzmysłowiłam sobie, że chęć bycia w zaciszu jest we mnie przemożna. Do gromady mnie absolutnie nie ciągnie, a jeśli już, to małej gromadki. Kameralności mi trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz