Dzisiaj pierwszy dzień od dwóch tygodni bez leżenia w łóżku. Wykąpałam się. Włosy miłe w dotyku. Nareszcie. Jeszcze słaba i kaszląca, ale to już nie to co było. W domu cisza. Dobra cisza. Czytam Every archiwum:
Mam smutną duszę, czarną i
ciężką jak z palonych opon dym. Duszę zaryglowaną, do której ostatnio wcale nie
zagląda słońce. Duszę niewyprasowaną, suszoną na wietrze, wytartą, wyblakłą i
poprutą. Duszę porosłą chwastami, ledwie oddychającą wśród ostów. Duszę na
śmierć zapomnianą, porzuconą pod schodami, stojącą w kolejce po zupę u
Brata Alberta.
Wśród posiadaczy takich dusz
rekrutuje się najwięcej samobójców połykających w upalne wieczory małe żółte
pigułki, tnących w wannie napięte nadgarstki, sfruwających wdzięcznie jak
rajskie ptaki z szeroko otwartych okien wieżowców.
Bo z taką duszą nie sposób
żyć.
Ten cały dół już za mną. Dopiero jak się człowiek z niego wygrzebuje, widzi jak głęboko utknął.
16 sierpnia miałam sen.
Serce z wbitą siekierą
Tej nocy miałam sen o moim sercu. Wbita była w nie siekiera, tyle że sam metal, bez trzonka. Gdzieś tak to się stało, że sama sobie to zrobiłam przez nieuwagę, czułam ciężar i przeszkadzało mi to, choć nie było bólu. Widziałam dokładnie to moje serce z wbitym metalem i ta sytuacja mnie męczyła i byłam na nią zła. Kiedy w końcu przestałam na to zwracać uwagę, nagle siekiera znikła, serce było całe, zagojone, bez śladu rany. Poczułam się nareszcie dobrze, tak lekko, gdzieś kołatała delikatna myśl o kwiecie… czerwony hibiskus mi się jawił.
Tej nocy miałam sen o moim sercu. Wbita była w nie siekiera, tyle że sam metal, bez trzonka. Gdzieś tak to się stało, że sama sobie to zrobiłam przez nieuwagę, czułam ciężar i przeszkadzało mi to, choć nie było bólu. Widziałam dokładnie to moje serce z wbitym metalem i ta sytuacja mnie męczyła i byłam na nią zła. Kiedy w końcu przestałam na to zwracać uwagę, nagle siekiera znikła, serce było całe, zagojone, bez śladu rany. Poczułam się nareszcie dobrze, tak lekko, gdzieś kołatała delikatna myśl o kwiecie… czerwony hibiskus mi się jawił.
Do herbaty dodaję ostatnio suszone kwiaty hibiskusa :)
Patrz, a ja myślałam , że to kwiat Malwi, czy jakoś tak...? oj ta moja znajomość ziela i kwiatów, wyłącznie w kategoriach, podoba mi się, nie podoba !
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia, ależ się wyleżała ! Czasem to i dobrze, po to żeby mieć czas na poukładanie pewnych spraw ...
Bardzo serdecznie cię pozdrawiam
A.
ps. Aj jaki kot w rogu :)* Kocham koty, mój jest podobny :)
Ja kiedys też się nie znałam na kwiatach i ziołach, nie powiem żebym była ekspertem, ale coś teraz tam wiem. Jutro idę do lekarza, aby mnie osłuchał. Jeszcze jestem słaba, ale juz z górki:) Koty ja też kocham, więc jeden zaproszony ze mną tu urzęduje:)Czasem zamiałczy, czasem zamruczy, ogonkiem machnie, to znów łapką. Fajny jest:)))
OdpowiedzUsuń